photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 WRZEŚNIA 2013

Enough.... zdecydowanie dość. 

Gdzieś to muszę wyżyć, jestem typem człowieka który nie potrafi tłumić w sobie uczuć a moim ulubionym sposobem ich wyrażania jest pisanie.. nie chcę moim przyjaciołom zawracać głowy mają tyle swoich spraw.. tutaj jestem anonimowa i nikt mi nie powie że się użalam. Wiele z was często tutaj opisuje jak sobie radzi z życiem, nadeszła kolej na mnie. Nie wierzę w to, kiedyś miałam tyle przyjaciół, każdy się interesował co u mnie, nie było dnia wolnego od spotkań z nimi a teraz? Teraz to co mnie boli wypisuję w internecie.. stoczyłam się. Bardzo. 

Zabolało gdy usłyszałam "przed odchudzaniem taka nie byłaś". Mają rację. Zmieniłam się. Jestem niemiła, chamska nie mam żadnych skrupułów żeby stanąć przed lustrem, spojrzeć na tę szpetną mordę, grube cielsko i powiedzieć sobie "jesteś suką, jesteś jebaną suką". 

Dziś przekroczyłam wszelkie granice możliwości. Sięgnęłam po cyrkiel na matematyce. Siedziałam sama, w kącie w ostatniej ławce więc czemu sobie nie ulżyć? 

Kidyś często mi mówili że jestem ładna, że dobrze wyglądam, kręciłam z kilkoma chłopakami... w ostatnim czasie nie piszę kompletnie z żadnym z ktorym rozmowy polegałyby na czymś więcej niż koleżeństwo. Nikt mi nie mowi ze ładnie dziś wyglądam, że jestem fajną koleżanką, pomagam innym. Zamknęłam się. Kompletnie. Przed odchudzaniem, przed bulimią WSZYSTKO było inne. Ludzie dookoła mnie, ja, moje życie, znajomi, chłopacy.. jaką mam pewność że nie jestem bezpłodna? W końcu na dość długi czas straciłam okres, który wrócił gdy przytyłam 6 kg. 

Wtedy ważyłam 52 kg. Miałam swoje małe kompleksy, ale nie były one specjalnie zauważalne. Czas leciał normalnie, miałam wszystko co chciałam. Wszystko. Przyjaciół, zdrowie, chłopaków którzy się kręcili, piękne hobby jakim są konie... tak dawno nie jeździłam. To już 2 miesiące. Oczywiście tygodnia bez nich wytrzymać nie umiem i w każdą niedzielę jade na chwilę spędzić z nimi kilka cennych minut. 

Czas leci szybko, dosłownie ucieka przez palce. Nie potrafię złapać chwili. 

Wtedy mnie nie interesowały drobnostki, cieszyłam się z każdej małej rzeczy. Lubiłam się wygłupiać, śmiać się, szaleć... teraz siedzę zamknięta sama z kotem w pokoju, ze zgaszonymi światłami i zamiast rozmawiać z przyjaciółką która by mi mogła doradzić - piszę tutaj. Przyjaciół zastąpił mi internet, najlepszą przyjaciółkę psycholog, moje życie to bulimia. Nie tak sobie wyobrażałam to rok temu, gdy zaczynałam się odchudzać. W sumie? Przytyłam 12 kg, wyglądam jak wieloryb który jedyne co ma chude to nadgarstki. Reszty nie da się zaakceptować. Smutek wypełniam jedzeniem. Nerwy dietami. Dlaczego tak robię? Nie potrafię wyjść z tego błędnego koła. Psycholog pomaga tyle co nic, tylko mama się bardziej denerwuje. 

Czuję wstręt do samej siebie. Skoro ja siebie nie lubię, to kto inny ma mnie lubić? Jakim prawem? 

Tak tez się czuję. Czuję, że nie ma na tym świecie ani jednej osoby która by mnie lubiła. Tak szczerze, albo chodziaż udawanie. Nie jestem typem samotnika. Potrzebuję innych. To się zmienia.

Wszystko jest chwilowe. Równo miesiąc temu trafiłam do szpita. Każdy mówił że to przez ze mnie, bo ja się odchudzałam. Ale nikt nie zauważył, że nie było ani jednej osoby, która by mnie powstrzymała.

Póżniej trafiłam do szpitala po raz drugi. Odwiedzali, doradzali, ogólny szum. 

Ucichło.

Zaledwie 2 tygodnie minęły odkąd wyszłam ze szpitala i już nikt nie pamięta. Czy musiałabym faktycznie sobie coś zrobić albo umrzeć żeby ktokolwiek się mną zainteresował? 

Ja nie żyję. Ja istnieję. Boję się każdego dnia. Nie wiem co będzie jutro. Może się nie obudzę? Może nawet nie dożyję nocy? Może za chwilę będzie koniec? 

Gdyby można było cofnąć czas...

I pomyśleć, że jedna GŁUPIA decyzja jaka zapadła: "będę się odchudzać" sprawiła że wszystko się zmieni. Blizny na rękach, których kiedyś nie było a teraz są tak widoczne że z daleka można je dostrzec. Psycholog powiedział że mam je smarować, bo są zbyt duże. Co odpowiem gdy za kilka lat moje dziecko spyta mnie to mam na ręce? Powiem że kiedyś byłam młodsza i chciałam się odchudzać? Bezsensu. Jaki to przykład matki. 

Nie widzę swojej przyszłości. Nie wiem co będę robić za kilka lat, jak będę wyglądać. Czy będę baleronem, czy nadal będę się przejmować wagą. Chciałabym nigdy sie nie starzeć, zawsze mieszkać w tym moim pomarańczowym pokoiku w którym pełno koni i różnych drobiazgów do któych mam przywiązanie sentymentalne. Z kotem u boku. Innej wizji przyszłości nie posiadam. 40 letnia kobieta która się okalecza? 60 letnia babcia, która narzeka że jest gruba i ma więcej kompleksów niż schodów w drapaczu chmór? Tak nie może być. Muszę się zmienić.. ale nie mogę. Płacząc, piszę to wszystko. Nie wiem co mam robic, jak mam żyć. Co mam zmienić, żeby było lepiej. NIE WIEM. Te 2 słowa krążą po mojej głowie.

Jestem beznadziejna.

http://www.youtube.com/watch?v=LVsrP9OJ6PA

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika odchudzaniezrozwaga.