Zdjęcie standardowo z "Trojki" gdzie celebrowaliśmy moje imieniny... Okazja do balangi dobra jak każda inna. Wszyscy tańczyli, nie wszyscy dotarli, prawie wszyscy pili (tylko ja się wyłamałem
) i mam nadzieje, że wszyscy dobrze się bawili. Ajda jak widać bawiła się doskonale tańcząc ze mną... No ba!
Dodaje dopiero teraz bo miałem małe problemy z dostaniem zdjęć.
W sumie ranek jak co dzień: Długie leniuchowanie w łóżku po zarwanej przed kompem nocy, śniadanko, później znowu chwila leżenia, no i nareszcie trening. Osobiście nie wyobrażam sobie teraz choćby jednego tygodnia bez treningu i nie wiem jak dawałem radę wcześniej... No bo ile można siedzieć przed TV, albo przed kompem? Kiedyś mogłem dużo, teraz nie dałbym rady. Trochę mi się pozmieniało: Zamiast biegać zawodnikami Chelsea na monitorze i strzelać piękne bramki ,wolę sam się ruszyć na świeże powietrze i rozruszać, zamiast żyć życiem bohaterów seriali, wolę sam wyskoczyć gdzieś ze znajomymi, zamiast śmiać się z idiotycznych komedii, wolę sam zrobić coś śmiesznego... Ale tyle o mnie. No wiec po treningu trochę czasu wolnego? Nic z tych rzeczy! Za niespełna godzinę zadzwoni mój domofon, a kiedy podejdę i podniosę słuchawkę usłyszę głos dziadka, który wraz z całą resztą wpadł na imieninową imprezę. Rozglądam się po pokoju, który wyglada jakby to ująć delikatnie... Nieschludnie, a w rzeczywistości to prawdziwy poligon. Mając poligon stwierdziłem, że przydaliby mi się jacyś żołnierze, więc zwerbowałem braci. Uzbrojeni w miotły, mopy, szmatki, szufelki, worki na śmieci oraz jedną ciężka maszynę, czyli odkurzać rozpoczęliśmy walkę z czasem. Zadzwonił domofon, podniosłem słuchawkę i słyszę głos dziadka... Na szczęście po poligonie nie ma już śladu. No to odmaszerować żołnierze!
Po imprezie dla rodziny przyszedł czas na "Trojkę". Nie było nas wielu, jeszcze mniej zostało do końca (niestety, ale straszne bóle głowy skończyły dla niektórych zabawę... A szkoda! ). Chociaż pierwszy raz wszedłem do "Trojki" z nastawieniem: Nie będę się dobrze bawił, to z minuty, na minutę robiło się coraz lepiej. Punktem kulminacyjnym jak dla mnie była pioseneczka z dedykacją (mógłbym tak tańczyć i śpiewać "Dla Ciebie" całą noc
). Okazało się, że Nowacka senior też jest niezłą wariatką. To co wyczyniała na parkiecie to... No właśnie słów brakuje. Podsumowując pozytywnie.
Pozdrowienia dla tych wszystkich, którzy pamiętali:
-Całej rodzinki,
-Asi- która pierwsza złożyła mi życzenia i dzięki której tak dobrze skończył się ten wieczór,
-Ajdie- która niestety musiała szybciej zmykać (okłady coś ),
-Dari- która nie przyszła!
-Rembosiowi- dzięki za pamięć.