Na zdjęciu tańczę sobie z solenizantką (sto lat, sto lat i tak dalej...).

Wybraliśmy się znowu do trojki (oblewać te urodzinki) na dancing w nieco uszczuplonym gronie i znowu było bardzo dobrze! Aż dziw bierze, że tak mi się podoba.

Były tańce, śpiewy, alkohol, piękne kreacje na jeszcze piękniejszych kobietach (ach ten żółty...

), spocono-obleśny grubasek, który chciał potańczyć z naszymi paniami, dedykacje i kupa śmiechu, ale niestety wcześnie wyszliśmy... No nic. Nie można mieć wszystkiego.

Generalnie staram się nauczyć tańczyć i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Co tam będę dużo pisał... Po prostu trojka rządzi!

Niestety nie mieliśmy aparatu więc zdjęcie stare, ale pewnie i tak się nikt nie zorientuje, bo kto to czyta?

Coś mi się o uszy obiło, że jutro jakaś matura nie?

Nie wiem czemu, ale ani trochę się nie denerwuje, nie spinam, śpię normalnie po nocach i nie czuje wielkiej potrzeby robienia powtórek. Czemu? Bo jak ktoś się przez trzy lata uczył to nie ma się czego bać? Nie!

Tak na serio to chyba jestem już pogodzony z tym, że nawet jeżeli zdam ten "egzaminek", to nie zdam go tak, żebym był zadowolony... I nie wiem czemu w tym momencie świta mi w głowie cytat z "Wesela":

"Miałeś chamie, złoty róg,
miałeś chamie, czapkę z piór,
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur"
Właśnie tak jak śpiewasz panie Chochoł... Ale już za późno.

Pozdrowienia dla piątkowej ekipy:
Nowacką- Z najlepszymi życzeniami (i naucz się ty prasować!

),
Turkowiaczka- Za fajne chwile na parkiecie

(to twoja wina, twoja wina...

),
Dzika i Darię- wybaczcie tą średniej jakości docinkę... Nie mogłem się powstrzymać,

Adriana- który tym razem nie "spał" przy barze,

Remika- przez którego było nas nieparzyście!
