Najmłodsza Szlachcianka :D
Już niedziela... za szybko mi wszystko ucieka. A dopiero co był środek tygodnia i siedząc w szkole pocieszałam się tekstem Bartka: "środa minie tydzień zginie". Noo i faktycznie pękło jak nic.
- "Czekam i tęsknię ;-)"
Ledwie dzwonek zadzwonił, a ja już stałam przed drzwiami szkoły i wodziłam oczami po parkingu.
20 minut jazdy i powtórka z wtorku. Popołudniowa kawa, obiad i sprawdzanie swoich możliwości w autoCADzie ;-)
W planach była ścianka, jednak jeden z braci Grimm dał znać, że jednak się nie odbędzie, i że w opcję wchodzi ewentualnie basen... ale już mi się nie chciało zbierać. Dlatego, żeby zbytnio nie tracić czasu na plątaniu się z kąta w kąt otwarłam książki i coś tam zaczęłam czytać. Nie szło tak najgorzej, niestety po upływie pół godziny i przewróceniu xxx kartek, zachciało mi się jeść. I skoro tylko zeszłam do kuchni ochota na dalsze czytanie minęła.
Czwartek... sms na dzień dobry, śniadanie i wio. Jadę do szkoły, hmm tak "jadę".
- "Co się do chuja dzieje na tej trasie?!" - pomyślałam i chwyciłam za telefon, nakreślam sytuację i czekam na odpowiedź.
- "Wypadek w Giebułtowie, wróć się lepiej do domu"
Opcja całkiem fajna, ledwie to zaczynałam skanować w głowie, a tu pssss i jedziemy. 9.10 - pierwsza lekcja mi się już zaczęła więc się zbytnio nie spieszę. Turlam się po schodach na górę i telefon:
- "Ej gdzie jesteś, weź że się wróć i nie pójdziemy. Ja też tak czy siak się spóźnię".
Stoję już pod klasą i się zastanawiam... "nie no dobra, jak już tu jestem to wchodzę". Po upływie godziny stwierdzam, że to jednak była zła decyzja. Zerkam co chwilę to na zegarek, to na Paulinę...
- "Pffffff miałaś rację... po co ja tu kurwa przyszłam? :/"
Umyśleli sobie znowu próbę poloneza ale luz. Siedzimy 2 godziny w szatni, bo jakoś niezbyt chce nam się uczestniczyć w tej całej szopce.
- "Czemu Magdy nie ma"?
- "Nie wiem ale chodź zeżremy za nią obiad :D"
13.30 - cud miód, wytrzymałam w tym pierdolniku i zmykam na przystanek. A tu oczywiście kolejny "miły" aspekt dnia... nie jedzie bus. Dobra nara wsiadam w MPK, jadę pod Makro, jak zwykle bez biletu (prędzej czy później się to na mnie zemści), jedzie Łolkusz!!
2 godziny sprzątania, korki z matmy, wieczór, kawa i wycieczka po okolicy.
Dziękuję i przepraszam... następnym razem nie będę jechać tak szybko ;-)
Inni zdjęcia: ;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwaZawsze samysliciel3523 /07/ 25 xheroineemogirlxPeru zzachmur509 mzmzmz