Ok, tak więc nadeszła ta chwila :)
Żegnam się z Wami na czas ok. 11 dni.
Jutro między godziną 20-21 wyjeżdżam na Chorwację, z czego cieszę się ogromnie :D
Wybaczcie, że znów nie pisałam ale taka zalatana byłam..
Tutaj spotkania ze znajomymi, tutaj latanie po sklepach i uzupełnianie listy rzeczy koniecznych, które trzeba zabrać ze sobą.
Robienie gołąbków i bigosu który zabieramy ze sobą -.- xd Jakoś nie miałam głowy do siedzenia przy kompie :)
Uprzedzam Wam, że mogę wrócić sporo cięższa... Doszłam do wniosku, że te 10 dni to jedyny czas beztroski, w którym mogę zapomnieć o wszystkich problemach i cieszyć się życiem. Nie chcę psuć sobie humoru dietą, ograniczeniami... chcę tam ŻYĆ a nie egzystować :) I postanowiłam coś jeszcze... po przyjeździe wracam do diety, ale to już ostatnie podejście. Jeśli nie będę potrafiła zebrać się w sobie i zacząć odchudzanie pełną parą oznacza to, że się do tego nie nadaje. Będę musiała zrezygnować ze swoich marzeń i patrzeć jak obrastam w tłuszcz ;]
Chudego dziewczęta ;**