Cześć, tutaj Nastalhija.
Długo mnie nie było, wiem, ale.. po prostu nie było okazji, by się tutaj pokazać.
Jakiś miesiąc temu, chciałam napisać tutaj cokolwiek, ale mój mózg skutecznie mi to utrudnił, więc po 2-3 zdaniach postanowiłam zrezygnować ze wszystkiego.
Bo co tutaj napisać, skoro nie ma się powodu, aby tutaj dalej istnieć?
Może to nie miłe, nie poinformować ludzi, chociażby o tym, że nie będę tutaj zbyt często, ale.. zwyczajnie o tym nie wiedziałam, że tak bardzo się przedłuży mój brak weny.
No więc do rzeczy może przejdę, będzie może co poczytać, choć.. niewiele mam do powiedzenia o swoim życiu, huh?
Minęło dobre kilka miesięcy chyba, odkąd ostatni raz tutaj zawitałam, na napisanie czegoś sensownego, i nawet nie wiem bardzo, jak wrócić do mojego rytmu, z pisaniem wpisów. Jakby, chyba doszłam do momentu, że próbuję radzić sobie z życiem, bez pisania tutaj, bez robienia kolejnych ran na swym ciele..
Choć jedynie, zostało lekkie upijanie się, jeśli jest mi gorzej.
Zmieniło się moje podejście do życia odrobinę, bo i rozpoczął się dla mnie nowy etap.
Skończyłam szkołę, która była emocjonalnym Everestem, pełnym bólu, strachu i rozczarowań, ale i mnóstwa radości, miłości i szczęścia ze strony moich znajomych.
Ale jak to w życiu bywa, wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
Nie wiem czy dumnie, czy mniej dumnie, zostałam częściowo k-poperem, z przypadku. Ale to na prawdę, zabawnego przypadku, kiedy to znajoma zaczęła przygodę z MonstaX, a ja palnęłam głupotę, że kiedyś obiło mi się o uszy coś, o Jiminie. No i tak aktualnie obie, zostałyśmy wciągnięte do fandomu ARMY. ;_;
Nie wiem jak, nie wiem dlaczego.. co to za diabelskie sprawki tego BTS.. ale stało się, i się nie odstanie.
Nadal słucham black metalu, nadal metalcore'u, łącząc swoje życie w prawdziwą całość, jestem sobą, i nie boję się tego. Nareszcie, pewnie odetchniecie z ulgą, że durna była Creature, były Tyson, slashgashterrorcrue, czy obecna Nastalhija.. w końcu wie, jak ma żyć pełnią życia.
Można powiedzieć, że po swojemu, zawalczyłam o swoje szczęście, częściowo. Nadal jestem bezkresnym smutkiem, ale? Kolor w życiu, zabawa, wydostanie się z domu, wydostanie się z zakazów, koniec stresu w szkole, rozpocznę wnet pracę, uniezależnię się od rodziców.. czego chcieć więcej?
A i.. w sumie chyba wszystko mi się układa.
To kim jestem, to co zdobyłam w życiu, mimo tylu wątpliwości i znieważeń, i mimo tych ran, łez.. nareszcie mogę powiedzieć, że choć w małym stopniu jestem szczęśliwa, i kocham swoje życie, i nigdy bym nie przypuszczała, że kiedykolwiek to powiem. :3
No, to chyba na tyle na dziś, bardzo was przepraszam za tą długą nieobecność, i.. mam nadzieję że wrócicie do mnie, na dalsze epizody szalonego życia Nastalhiji :D
Dziękuję za uwagę, do następnego wpisu!
Saranghae! <3
https://www.youtube.com/watch?v=hLf6yZPJyvM