Cześć, tutaj znowu Nastalhija.
Nadal jeszcze żyje, i nadal nie jestem zadowolona z życia.
Ciągle okłamuję siebie i wszystkich dookoła.
Zostałam teraz zupełnie sama, obżeram się jak świnia ostatnimi czasy.. Przez co nienawidzę się jeszcze bardziej, niż zazwyczaj.
Szukam wyjścia. Od północy zaczyna się moja głodówka, i niech nikt nie pozwala mi jeść. Niech moje ja odmawia sobie tego.. Nie potrzebuję jedzenia. To ono powoduje że staję się paskudna, niekochana.. Brzydka.. Tak brzydka, że nie mogę na siebie patrzeć w lustrze.
Czerń i biel.. Obżarstwo, i zagłodzenie.
Czasem okropna czerwień się przedziera, na rękach, na nogach.
Kolejny dzień wymiotów, już nawet nie wiem jak to jest tego nie robić.
Kolejne postanowienia, zakazy. Które ciągle, z uporem maniaka łamię, siedząc w tych cholernych 4 ścianach, z dostępem do jedzenia, z pieprzoną depresją na barkach.
Nie łatwo być mną.
Związku nie ma, Nastalhija ponownie jest sama.
Ale tym razem.. Nie czuje potrzeby bliskości.. Nie czuję tego, ponieważ jestem tylko ja, i Ana.
Ana nie chce nikogo w moim życiu, ponieważ to powoduje, że nie myślę rozsądnie. Jem, a Ana strasznie tego nie lubi.
Wiecie jak to jest, kiedy płaczesz nad zjedzoną bułką?
Kiedy obżerasz się tak, że później płaczesz nad umywalką, zwracając wszystko co wylądowało w żołądku, wiedząc że to i tak już nic nie zmieni, i pójdzie wam to w uda?
Kiedy liczysz pieprzone kalorie, a i tak i tak wszystko zepsujesz pod koniec dnia?
Tak bardzo się nienawidze.. Tak bardzo nienawidzę tego, że tak lubię jeść.
Ale koniec tego..
Zejdę do 45 kg.. Kurwa zejdę. I nie próbujcie mnie powstrzymać, nie próbujcie mnie pocieszać.
Decyzja zapadła..
Może w końcu w jakiś sposób umrę. Może w ten.. Piękna i chuda. Nie ważne że martwa.
Jestem zmęczona, sen to najlepsze co teraz mogę zrobić, więc przepraszam za krótki wpis.
Ale musiałam wyrzucić z siebie to wszystko.
Nie mam nikogo.
Dobrej nocy, kocham was.
Wasza chora na głowę Nastalhija.