O4.

CZĘŚĆ CZWARTA.

Całą drogę do klubu rozmawialiśmy o błahych rzeczach, typu szkoła, kumple, muzyka. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju.

- Przemek, dlaczego chciałeś żebym dzisiaj z tobą wyszła? - zapytałam patrząc na niego. To pytanie męczyło mnie od kiedy wyszłam z wfu. Przecież w jego towarzystwie obracały się same ładne, mogłabym nawet powiedzieć piękne dziewczyny, ubierające się sukienki, które ledwo zasłaniały im tyłki. A ja? Ja nie byłam ponadprzeciętna, tak mi się wydawało. A szerokie bluzy nie dodawały mi uroku, co to to nie.

Niestety nie usłyszałam odpowiedzi. Przemo szedł obok mnie tak jakby wogóle nie usłyszał pytania. - O co ci chodzi, co? Jeżeli to jakiś zakład czy coś, to po prostu mi powiedz. Chcę wiedzieć.

- Chcę się dobrze bawić, więc chodźmy już do środka. - zbył mnie.

Nie zauważyłam nawet kiedy doszliśmy pod klub. Przed wejściem stali bramkarze, widocznie impreza miała ograniczenie wiekowe. Przemek podszedł do jednego z nich, przywitał się i powiedział mu coś, czego nie dosłyszałam. Ochroniarz spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Wydawało mi się to szczere, więc odwzajemniłam jego uśmiech. Przemek objął mnie w talii i weszliśmy do środka. 

Od razu uderzył nas gwar muzyki i rozmów. W powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego i alkoholu - standardowa impreza.

Przemek poprowadził mnie do loży, w której siedzieli już jego znajomi. Wśród nich zauważyłam Aśkę. Uśmiechnęłam się do niej, a ta od razu do mnie podbiegła i wzięła mnie na bok. 

- Dlaczego ja o niczym nie wiem, co? - zapytała mi wprost do ucha próbując przekrzyczeć muzykę. Kącik, w którym byliśmy był spokojniejszy, ale mimo wszystko trudno było normalnie porozmawiać.

- Jak to nie wiesz? Przecież powiedziałam ci, że się spotkamy. - przypomniałam jej o rannym telefonie.

- No tak, naprawdę dużo mi wtedy wyjaśniłaś. - przywróciła oczami. - Chodziło mi o to, co robisz tutaj z Przemkiem? Przecież nienawidzisz jego tak samo mocno jak jego kolegów.

- Oj tam, zaraz nienawidzę. Po prostu za nimi nie przepadam. A znalazłam sie tutaj dlatego, że przegrałam zakład. 

- Jaki zakład? - zapytała zdziwiona.

- Później ci opowiem. - powiedziałam tylko. 

Wróciłyśmy do loży. Ja usiadłam obok Pzemka, Aśka obok Filipa. Jakiś chłopak podsunął w moją stronę szklankę z kolorowym płynem. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale ten jedynie uśmiechnął  sie do mnie dając mi tym samym do zrozumienia, że nic mi się nie stanie jak to wypiję. Spojrzałam na szklankę i upiłam łyk. Sok pomarańczowy i coś jeszcze.. Pewnie jakaś wódka. Po chwili opróżniłam kilka takich drinków, coraz bardziej się rozluźniając.

Siedzieliśmy tak przez chwilę i rozmawialiśmy o klubie, gdy w pewnym momencie Przemek przysunął się do mnie i szepnął mi na ucho czy zatańczymy. Wyczułam, że jest już trochę wstawiony, ale zgodziłam się i w odpowiedzi tylko skinęłam głową i wstałam. Złapał mnie za rękę i zaprowadził w bezpieczne miejsce na parkiecie. Od razu zaczeliśmy wirować w tańcu. Raz po raz byłam przez niego okręcana, to w jedną, to w drugą stronę. Nie raz zrobił tak, że okręcił mnie, a później do siebie przytulił. Nie powiem, że nie było to miłe, ale wciąż pamiętałam o tym jaki jest. Pewnie nasza znajomość skończy się po tej imprezie. I dobrze...

Po kilku szybszych numerach w głośnikach uniosła się wolna melodia. Przemek przysunął mnie do siebie i położył swoje ręce na mojej talii, ja swoje na jego szyi. Na początku tylko lekko się bujaliśmy, ale po chwili zmęczenie dało o sobie znać. Położyłam głowę na jego ramieniu i delikatnie się w niego wtuliłam. Tak przyjemnie szumiało mi w głowie...

- Jak się bawisz? - usłyszałam głos Przemka przy moim uchu, na policzku poczułam jego chłodny oddech, który cudownie owiewał szyję.. 

- Dobrze. - odpowiedziałam tylko.

Nadal się bujaliśmy, gdy w pewnym momencie poczułam jak ręka Przemka osuwa się w mojej talii i zatrzymuje się na pośladku.

- Ręka wyżej, skarbie. - zwróciłam się do niego tak samo, jak on zwraca się do mnie. Mimo to, że byłam lekko zamroczona starałam się zachować trzeźwość. Jego ręka posłusznie wróciła na swoje dawne miejsce.

Piosenka skończyła się, a my wróciliśmy na swoje dawne miejsca. Zauważyłam, że nie było ani Aśki, ani Filipa. Pewnie gdzieś tańczą - pomyślałam. W ruch poszła kolejka. Kilka kolejek.. Następna i następna. Mój humor poprawiał się z minuty na minutę. Śmiałam się z wszystkiego, koledzy Przemka zaczęli wydawać się fajni, a o Przemku nie myślałam tak, jak kilka dni wcześniej.

Poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Adama, jednego z kolegów Przemka. Chciał zatańczyć. Zgodziłam się. Chwilę później bawiliśmy się w najlepsze. W pewnym momencie Adam zaczął mnie całować. Najpierw usta, potem szyję, znów wrócił do ust. Robił to tak natarczywie, w tak obleśny sposób... Zaczęłam się mu wyrywać, ale nie pozwolił mi na to, był silniejszy. Zebrałam w sobie całą siłę i zamachnęłam się. Uderzyłam go w policzek.

- Suka! - powiedział wściekły i chciał się na mnie rzucić, ale nie zdąrzył. Przemek już na nim siedział i okładał go pięściami. Niezdarnie próbowałam go od niego odciągnąć. W końcu mi się udało. Spojrzał na mnie i widząc moje przerażenie w oczach przytulił mnie.

- Chodźmy stąd... - powiedziałam cicho, ale on mimo wszytko to usłyszał. Poszedł do loży po nasze rzeczy i wrócił do mnie. 

Przytuleni wyszliśmy z klubu, do którego raczej nie chciałam wracać.