CZĘŚĆ SIÓDMA.
Z walącym jak młot sercem ruszyłam do drzwi. Ja nikogo nie zapraszałam, do rodziców też nikt nie przyszedł, bo przecież ich nie ma.
A co jeśli to Przemek? - pomyślałam. - Nic, głupia. - skarciłam się za to, że wogóle o nim pomyślałam.
Położyłam drżącą rękę na klamce i otwarłam. Zobczyłam Aśkę. Odetchnęłam z ulgą, ale głęboko wewnątrz siebie poczułam coś na kształt roczarowania. Tak na prawdę chciałam żeby to był on, żeby znów mnie dotknął, pocałował.. Co się ze mną dzieje? - zadałam sobie takie samo pytanie jak wczoraj. Niestety nie umiałam znaleźć na nie odpowiedzi.
- Co tak długo? - warknęła Aśka, tak jak to miała w zwyczaju, gdy coś jej nie pasowało.
- Też się cieszę, że cię widzę, kochanie. - powiedziałam wpuszczając ją do środka.
Poprowadziłam ją do kuchni i podsunęłam jej pod nos talerz z tostami. Wiedziałam, że nimi nie pogardzi, bo kochała jeść. Wciskała w siebie dosłownie wszystko a i tak miała idealną figurę. Nie jedna dziewczyna jej tego zazdrościła, w tym ja. Sobie zaczęłam robić nowe.
- Dzięki. - powiedziała i zaczęła jeść.
- Spoko. Chcesz coś do picia?
- Mhm. - mruknęła potakująco.
Wyciągnęłam z szafki dwie szklanki, nalałam do nich jakiś sok, który miałam w lodówce. Podałam jej jedną szklankę, a z drugiej sama upiłam łyk.
- Co tam? - zapytałam. Wiedziałam, że zaraz zacznie mi opowiadać o wczorajszej nocy, tylko potrzebowała, żebym zaczęła temat.
- Zajebiście. W życiu nie miałam lepszej randki, normalnie. - powiedziała podekscytowana.
Wyjęłam lekko przypalone tosty z tostownicy i położyłam je na talerzu. Wzięłam go do jednej ręki, drugą wzięłam szklankę z sokiem. Pokazałam Aśce schody. Wiedziała, że chodzi mi o to, żeby poszła do mojego pokoju. Po chwili już tam byłyśmy. Weszłam na łóżko, oparłam się o ścianę a nogi wyciągnęłam. Aśka położyła głowę na moich udach i sama też się rozłożyła. We dwie zajęłyśmy praktycznie całe łóżko.
- No to opowiadaj. - Zachęciłam ją i wzięłam gryza tosta. Tak naprawdę nie miałam ochoty słuchać o jej idealnej randce, ale w końcu byłam jej przyjaciółką, a to do czegoś zobowiązywało.
- Było cudownie. Najpierw po mnie podjechał i wiesz, gdy mnie zobaczył tak cudownie się uśmiechnął, normalnie nigdy nie zapomnę tego widoku, do końca życia.. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu i nawet otwarł przede mną drzwi. Podjechaliśmy pod klub i weszliśmy do środka. Tam to już wogóle było cudownie. Przetańczyliśmy prawie całą imprezę, wszystkie przytulańce były nasze. Byliśmy ostatnią parą, która zeszła z parkietu. Później poszliśmy na spacer po mieście. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce, rozmawialiścy dosłownie o wszystkim. Jeszcze nigdy z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze jak z nim. Oczywiście pomijając ciebie. Na koniec odprowadził mnie do domu i mnie pocałował. Pożegnaliśmy się, ja poszłam do domu, a on po samochód. Nie umiałam zasnąć, cały czas o nim myślałam. I jestem pewna, że go kocham! Wiesz, Ada.. Nie wiem co on, Przemek i ich koledzy ci zrobili, że ich nie lubisz. Nie znasz ich, a oni są naprawdę świetni. Cieszę się, że cię nie posłuchałam i z nim poszłam. Przeoczyłabym jedyną szansę na to, żeby z nim być. - opowiadała rozmarzonym tonem.
Uważnie słuchałam tego, co mówiła. Miała rację, zachowałam się jak egoistka. To, że ja ich nie lubiłam, nie znaczy, że ona nie może ich lubić. Ja tylko chciałam ją chronić.. Widocznie nie miałam przed czym.
Cieszyłam się z jej szczęścia, ale mimo wszystko zrobiło mi się przykro. Przecież mój wieczór też mógł się tak skończyć. Też mógł być pod każdym względem idealny. Ale nie był.. I to mnie bolało.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i że znalazłaś nowe towarzystwo.. ale błagam cię, uważaj na siebie. Zaufaj im dopiero wtedy, gdy będziesz miała stu procentową pewność, że można im zaufać. - poprosiłam.
Odłożyłam na stolik tosta, bo jakoś odechciało mi się jeść. Dopiłam sok do końca i też odłożyłam szklankę.
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale nie masz o co. - zapewniła mnie Aśka.
- I tak będę. W końcu jesteś moją jedyną siostrą, muszę się o ciebie troszczyć. - zaśmiałam się cicho, maskując to co naprawdę czułam. Zaczęłam bawić się jej włosami.
- A ty jak sie bawiłaś? A właśnie, miałaś mi opowiedzieć o jakimś zakładzie.
- W sumie nie ma o czym opowiadać, po prostu przegrałam w kosza i tyle. A na imprezie było całkiem okej, niepotrzebnie tak przeżywałam. - skłamałam. Nie chciałam psuć jej humoru swoimi problemami. Sama sobie z nimi poradzę.
Reszta wieczoru minęła nam na plotkowaniu. Ciałem byłam obecna, ale myślami byłam gdzieś indziej. Przy Przemku.
A jutro miałam się zmierzyć z tym, co nieodwołalne..