WSTĘP.
Jest strasznie ciemno. W powietrzu unosi się metaliczny zapach dymu. Nie wiem co się dzieje, gdzie jestem, co robię.. Wiem jedynie, że muszę uciekać. Uciekać stąd jak najdalej. Nie mogę zostać tutaj ani chwili dłużej, inaczej zwariuję. Zwariuję, a on mnie dopadnie i znowu zrobi mi krzywdę. Nie chcę tego! Nie chcę więcej czuć jego obleśnych łapsk na moim ciele, ostrza noża, które błądzi po moim brzuchu raz po raz zadając mi ból.. Już nigdy więcej.
Biegnę na tyle szybko, na ile pozwala mi moje ciało. Po policzkach co chwilę spływają gorące łzy, ktore palą je żywym ogniem. Moje przestraszone oczy błądzą po okolicy szukając jakiegoś miejsca, w którym mogłabym odpocząć. Napotykają na starą opuszczoną fabrykę. Wchodzę do niej po cichu i rozglądam się dookoła. Po chwili stwierdzam, że mogę tutaj przenocować. Znalazłam sobie jakiś kącik. Rozłożyłam na podłodze kartony, które były niedaleko mnie i chciałam się położyć, gdy na szyi poczułam czyiś oddech. Moje serce zaczęło walić jak szalone.
- Wiedziałem, że tutaj przyjdziesz, złotko. Jesteś taka przewidywalna... - mruknął mi do ucha, a mnie od razu zachciało się wymiotować. Znowu będę musiała to czuć...
CZĘŚĆ PIERWSZA.
- Boże, co za sen... - mruknęłam pod nosem budząc się kilka minut przed budzikiem. Serce biło mi jak szalone. Dawno już nie miałam takich snów. Dlaczego je miałam? Przecież nikt nigdy nie zrobił mi krzywdy. Nie dotykał mnie w ten sposób, a tym bardziej nie ciął mnie nożem! Pewnie to tyko moja chora wyobraźnia..
Rozmyślania przerwał mi dźwięk budzika, który sygnalizował, że czas się zbierać z łóżka i przeżyć następny nudny dzień. Liceum.. Kto je wymyślił, tak wogóle? Piekło na ziemi, dosłownie.
Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam jakieś krótkie spodenki i bluzę, po czym się ubrałam. Pomaszerowałam do łazienki, zrobiłam swoje i spojrzałam w lustro. Przeczesałam swoje długie brązowe loki i zostawiłam je w nieładzie. Wzięłam z szafki torbę i zeszłam na dół do kuchni, gdzie mama właśnie skończyła robić mi śniadanie.
- Cześć. Dziękuję. Pa. - Powiedziałam, zabrałam śniadanie, pocałowałam ją w policzek i wyszłam z domu. Zdążyłam jeszcze usłyszeć jej delikatny śmiech.
Do szkoły nie miałam daleko, więc chwilę póżniej byłam już na placu. Już przy samym wejściu zobaczyłam Przemka i jego wierną do oporu świtę, która cholenie działała mi na nerwy. Ruszyłam przed siebie. Po kilku krokach usłyszałam przechwałki Grubego:
- Wczoraj już prawie miałem tą Zośkę z 3d. Ale oczywiście wy barany musieliście wszystko przerwać, bo zachciało wam się skręta!
Zaczęłam śmiać się pod nosem. Dobrze wiedziałam, że to, iż rzekomo miałby zaliczyć Zosię było kłamstwem. Dziewczyna nie lubiła go, wrecz nieznosiła, i co, nagle dostała chcicy i rzuciła się na biednego Grubego, który zawsze służy pomocą? Proszę...
- Hej niunia. Ale ci dzisiaj humorek dopisuje, normalnie jak nigdy. - Powiedział do mnie, gdy przechodziłam obok nich, a z moich ust nie znikał uśmiech, po tym co usłyszałam.
- Zawsze taki mam jak na was patrzę. - Odgryzłam się i szłam dalej.
- Jaka zadziorna, lubię takie. - Skwitował Przemek z uśmiechem na ustach.
- Ty lubisz każde. Problem w tym, że nie każde lubią ciebie. - Mówiąc to patrzyłam mu w oczy.
Chwilę później byłam już w odrażających murach szkoły, gdzie miałam spędzić kolejny nudny dzień.
Włożyłam do uszu słuchawki, na głowę naciągnęłam kaptur i czekałam na Aśkę.
Cześć ; )
Blog jest tematyczy, będę tutaj pisać takie moje małe opowiadanie.
Bardzo liczą się dla nie wasze opinie - te dobre i te złe ; ] Dlatego komentujcie i piszcie to co myślicie.