Dzień minął ok, serio. Jutro jade na biwaczek, czyli pięć pięknych dni bez jedzenia. Zawsze gdy wyjeżdżam z harc. nie mam najmniejszej ochoty na jedzenie czego kolwiek. Żyje na piciu i jakiś małych przekąskach gdy czuje ze jest mi słabo, choć nadal niechce mi się jeść.. Wiem wydaje się nie być zdrowe ale tryb zycia jaki prowadze na wyjeździe w żadnym stopniu nie zbiża mnie do stanu w którym jestem choć odrobine głodna. Więc jakby nie było lubie to, sznsa na schudnięcie, odzwyczajenie się od obżarstwa, i wiele wiele ruchu przez dzień jak i noc. Jak dla mnie same korzyści:)
Na wyjeździe postaram się zapisać wszytsko co zjadłam przez 5 dni i same zobaczycie ile tego jest:P
bilans cholernie słaby, ale obiecuje że od powrotu się poprawi :)
płatki z mlekiem
talerz risotto
3 małe kawałki pizzy
aktywność
1,5h jazdy na rolkach
50 brzuszków
do wtorku, trzymam za was wszytskie kciuki :)!
CHUDNIJCIE!!!!!