Jak mi dobrze jak są takie dni, że mogę przez głupie dwie godziny zapomnieć o wszystkich problemach. Fajnie mi tak przy Tobie, takie odizolowanie się od szarej rzeczywistości. Teraz leże w łóżku i jest gorzej, bo mam milion myśli na sekundę i nie potrafię w żadnej z nich się odnaleźć. Kiedyś było mi chyba prościej... kurwa kiedyś wszystko było prostsze i średnio ponosiło się konsekwencje za swoje bezmyślne czyny. Teraz mimo, że je ponoszę i tak mam wyjebane. Czemu tak trudno jest mi poradzić sobie ze sobą?! Nie szukam w nikim pomocy, bo nikt mi jej nie udzieli. Potrzebuję pierdolonego kopnięcia w tyłek od samej siebie, ale chyba trochę ciężko podnieść mi nogę by to zrobić. Postanowiłam się tu wyżalić.. Czy mi lepiej? Jakoś niespecjelanie,
także siemka.