Decyzja podjęta.
I może lada dzień będę ryczał, śpiewając "Alleluja" Botora do komputera, czy wykrzykując najgłośniejsze momenty ze "Stabat Mater" Kodaly'ego, ale walić to. Czy będę żałował?
Życie biegnie do przodu. Coś zmieniać trzeba.
Po pół życia jedna zmiana nikogo nie zabija.
A, jak powiedział Robert, "najgorsze są początki, potem jest już lepiej". Wierzę mu.
19.00 - Resonans na cmentarzu.
Polecę dziś: "Shiver", Coldplay.