gdy nie radzisz sobie z losem...

zostań bracie komandosem ;]

i ty siostro też.

tak właśnie baluje elyta yntelektułalna mej rodzinnej wsi w osobie pani doktor neurolog oraz mojej skromnej osobie pani genetyk prawie mgr inż.

wprawdzie nie piłyśmy oryginalnego Komandosa z Ostrowinu, w butelce były specjały wyrobu mojego dziadka, prosto z jego tajnego laboratorium, które prowadzi w podpiwniczeniu swej rezydencji ;)

tematy były jak zwykle te same,

ja namawiałam ją, żeby kopnęła w dupę swojego obecnego chłopa,

a ona namawiała mnie,

żebym wydarła swojego byłego chłopa z łap jego obecnej jak-jej-tam.

szczerze mówiąc, to już mi się to wszystko we łbie popierdoliło,

bo wino dziadka zamknięte w szlachetnym szkle z Wielkopolski

ma niesamowitą moc

i potrafi nieźle we łbie popierdolić.

idę spać, czas najwyższy.