Otóż wszem i wobec uważam Erę Grzanka za otwartą. Żeby nie było, dodam, że to parafraza jakże słynnych słów niejakiej Margerity. Nieważne. Lubię oglądać "Mam talent", czy to coś złego? Jest o wiele lepszy od jakichś Bitew (dlaczego ten rzekomy sprawdzacz pisowni nie skrzyczał, że napisałam "bitw"?) na głosy. Och, ten program tak mi się nie podoba, że nawet nie chciało mi się użyć cudzysłowu i z pełną premedytacją wepchnęłam w jego nazwę jakieś bezwartościowe wtrącenie. Nie lubię Urbańskiego z tym jego absurdalnym czymś pod nosem. Jak niby mam to nazwać, żeby nie obrazić jakże wdzięcznego wąsika, czy pociągającego zarostu? Denerwuje mnie ta, której nazwiska nawet nie pamiętam. Na pewno jednak ją kojarzycie - jest znana z zagadywania na śmierć prostych, szarych ludzi, którzy skryli się na widowni, aby móc w spokoju celebrować występy swych rodzin. Diwa operowa też jakoś szczególnie mnie nie zachwyca, ponadto jestem przerażona, widząc, jak kreuje sobie ten swój wizerunek, przez ten program minimum sympatii do Zielińskiej się ulotniło, Jagielski myśli, że bezkarnie może udawać Roberta Kozyrę, a ten ostatni... w gruncie rzeczy nawet nie wiem skąd i po co wziął się na tym świecie, ale muszę przyznać, że czasem, jak na kilka milisekund przełączam na dwójkę w sobotni wieczór, to ten gość jest w stanie mnie ciut zaintrygować. No i w ogóle przestałam się interesować tym programem. Edycję temu mieli świetną czołówkę, teraz trochę gorszą, no ale tą przysłowiową oliwą dolaną do ognia było wywalenie mi z pierwszego odcinka mojego Roberta Gawlińskiego, którego zespół jako jedyny zaśpiewał polską piosenkę, no przepraszam bardzo? Także teraz całym sercem jestem za "Mam talent". I bardzo lubię Roberta Kozyrę. Tydzień temu miał świetne okulary, naprawdę... Nadal jednak nie potrafię mu wybaczyć tego odzienia o kolorze fuksja-biel. No ale te jego maniery... chociaż dzisiaj, poszukując jakiegoś zdjęcia Grzanka, widziałam zdjęcie Kozyry z obrad jury, kiedy to w najlepsze siedział rozparty na tym swoim krześle z nogami na stole, no przepraszam? Nieważne. Głównym pretekstem przylezienia tutaj był właśnie Grzanek. I to nie jest tak, że teraz tak jak wszyscy będę się nim zachwycać i wpadać w jakieś ochy i achy. Chciałam tylko oznajmić, że mam do niego zwykły sentyment, to wszystko. Bo zauroczył mnie swoim ogólnym imagem, och no i te jego słowa, że oglądanie tego półfinału jest pracą domową dla jego uczniów... Ja ogólnie jestem taka dziwna. Na szkolnej wycieczce stwierdziłam, że przewodniczkę do Morskiego Oka też obdarzę sentymentem, a to tylko dlatego, że znała piosenkę "Kotek Puszek". No ale zresztą bardzo mi się podobała z nią ta wycieczka. No a Grzanek, poza tym, bardzo dobrze zaśpiewał, dlatego postanowiłam, że do niego też będę mieć sentyment. Zresztą Multi Visual też mnie zachwyciło. Ba, nawet przede wszystkim! Do jednego z nich też mam sentyment. Och, bo wygląda, jak wygląda, czy to złe? I ogólnie bardzo się cieszę, że przeszli ci, co przeszli, bo ja tak wytypowałam i koniec kropka. Ale naprawdę już myślałam, że przejdzie ten drugi. On jakoś mnie nie zachwycił. Przeraziło mnie to, że płynie w nim krew Araba i górala, no naprawdę, jak taką egzotyczną dawkę wytrzymuje jego aorta? Przez tych kilka strasznych minut sądziłam, że niejaka Margerita wybierze właśnie jego. Jejku, ja naprawdę go nie lubię! Nie lubię ludzi, którzy są właśnie tacy. Niby nic nie robią, ale widać, że się pchają przed kamery. Nie lubię ludzi z duszami celebrytów. Prowadzących jakoś zniosę, bo oni faktycznie nimi są, no ale tacy ludzie? Ouch, a słyszeliście dzisiaj Prokopa w zajawce na "Dzień dobry TVN"? Pokazywali go, jak jego koguci grzebień nie mieści się w drzwiach, a jak wlazł gdzieś indziej to wskazał na Hołownię, po czym powiedział, że to jego młodszy kolega i żeby go nie zaczepiali, bo on nie mówi po polsku. Hyhy, to wcale nie zabrzmiało tak, jak miało zabrzmieć, no ale nieważne. Ja po prostu muszę oglądać "Mam talent" w samotności, albo z jakąś zaufaną osobą, bo wydaję z siebie niekontrolowane dźwięki. Zazwyczaj przy występach tych, do których mam sentyment i przy wydurnianiu się Prokopa i Hołowni. Chyba właśnie dlatego, jestem czasem taka żenująca, czy to złe? Nieważne. Grunt, że za tydzień z pewnością nikogo nie obdarzę swym sentymentem. Co oni wszyscy na przykład widzą w tym, co w najlepsze tańczy na rurze? Albo w tej Betty? Przecież to przerażające! La katastrof, mondie. Bien, już stąd idę. Ouch, nie łudźcie się, że po nauce francuskiego w XXIII LO umiem coś więcej powiedzieć, hyhy. Nadprzesadyzm, taaak. Ale naprawdę. To straszne. Grupa hiszpańska jest bardziej ambitna od naszej. Tak bardzo trudno z tym tak tu sobie żyć! Jak naprawdę nie chcę stracić sentymentu do Fchanse. Czy to grzech tak zbezcześcić nazwę Francji? Dobra. Nieważne. Trzeba się iść ubierać. W sensie, że doubierać. Czapkę, rękawiczki... ouch, mondie. To będzie naprawdę trudny trzydniowy tydzień.