photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 STYCZNIA 2013

XVI. (Niskobudżetowy scenariusz)

Mam nadzieję, że po opublikowaniu tego rzekomego postu oglądalność mojego rzekomego photobloga znacząco wzrośnie! Rzecz w tym, że podczas żmudnego przepisywania lekcji polskiego na pocztę mojej nierzekomej koleżance, w mojej głowie zrodził się pomysł napisania niskobudżetowego scenariusza do "Trudnych Spraw".  Coś absolutnie fantastycznego, wiem. No ale jak tu się nie oprzeć, skoro jestem na świeżo po omówieniu "Nie-Boskiej komedii", no jak? Przedstawiam wam więc udoskonaloną wersję pierwszych części tego dzieła traktujących o dramacie rodzinnym.

 

 

"Truuuudne Spraaaawyyy" :

 

Nieokreślony byt. Z nieba sfruwa Anioł Stróż i materializuje się przed dwudziestojednoletnim Henrykiem. W swojej przestrodze, którą mężczyzna cierpliwie wysłuchuje, informuje go o spotkaniu kobiety dobrej i skromnej oraz narodzenia się z tego związku dziecka. W tym samym czasie chór złych duchów przygotowuje mężczyźnie trzy pokusy, jakimi są Dziewica, Orzeł oraz Eden. Mają one symbolizować poezję, sławę oraz naturę, co ma zachęcić dwudziestojednoletniego hrabiego Henryka do obrania w swoim życiu drogi zła.

Kilkanaście dni potem w pobliskim klasztorze odbywa się ślub Henryka oraz dwudziestojednoletniej Marii. Przyszli małżonkowie ślubują sobie miłość i wierność oraz to, że się nie opuszczą aż do śmierci.

Krótko po ślubie nad ogrodem przylegającym do domu świeżo upieczonych małżonków przelatuje zły duch. Przybiera on postać pięknej Dziewicy będącej odzwierciedleniem kochanki Henryka z lat młodości. Tuż po zmroku zjawia się ona w sypialni dwudziestojednoletniego Henryka i jego żony, Marii. Przebudzony mężczyzna jak urzeczony wpatruje się w piękną zjawę i z trudem przypomina sobie o śpiącej u jego boku Marii. Zdaje sobie wtedy sprawę, że jego życie małżeńskie jest nudne i monotonne oraz deklaruje wierność pięknej Dziewicy.
Wkrótce odbywa się chrzest syna Henryka, Orcia. Małżonkowie przygotowując się do niego, sprzeczają się. Maria wypomina Henrykowi, że już nie patrzy na nią tak, jak dawniej oraz to, że nie interesuje się losem ich narodzonego dziecka. Nagle w pokoju pojawia się Dziewica. Maria krzyczy i próbuje zasłonić swym ciałem swojego męża. Ten jednak odpycha ją i wyciąga ramiona w stronę kochanki. Maria jednak nie daje za wygraną i próbuje go od niej odciągnąć. Widzi w zjawie szatańskie przymioty i czuje zapach siarki. Ostatecznie Henryk znika wraz z piękną Dziewicą, a Maria pozostawiona sama sobie, mdleje tuż przy kołysce niespełna miesięcznego, wrzeszczącego z powodu swędzącego uczucia dyskomfortu Orcia.  

Kilka godzin po tym zajściu odbywa się uroczysty chrzest Orcia. Zgromadzeni goście, mimo rangi tego wydarzenia, są zaniepokojeni nieobecnością ojca dziecka. Maria zbywa ich wymiającymi odpowiedziami i podchodzi do kołyski, by pobłogosławić syna. Prosi Boga, by jej dziecko stało się poetą, a następnie przeklina, jeśli nim nie zostanie. Wzbudza to oburzenie u zgromadzonych gości, którzy zajmują się kobietą, gdyż są przekonani, że oszalała.

W tym samym czasie piękna Dziewica wiedzie Henryka w góry. W pewnym momencie dostrzega on niepokojące zmiany, jakie zachodzą w wyglądzie jego kochanki. Jej skóra staje się obwisła, włosy wypadają, a suknia zmienia się w łachmany. Do jego nozdrzy dociera również wszechogarniający zapach siarki. Henryk jest przerażony i chce skoczyć w przepaść, jednak ponownie zjawia się przed nim Anioł Stróż i mówi, żeby wracał do domu i nie przestawał kochać swojego dziecka. Uszczęśliwiony Henryk wraca do domu i w pobliskiej kwiaciarni kupuje bukiet czerwonych róż dla żony. Po powrocie do mieszkania doznaje jednak rozczarowania, gdyż nie ma w nim Marii. Dowiaduje się wtedy, że znajduje się ona w szpitalu wariatów. Zaniepokojony Henryk natychmiast stawia się w szpitalu. Tam odszukuje Marię, która z obłąkanym wyrazem twarzy oznajmia mu, że właśnie została poetką, a kiedy ich syn dorośnie również nim zostanie. Mężczyzna jest przerażony zachowaniem Marii, żąda natychmiastowej konsultacji ze Szpitalem w Leśnej Górze, jednak w tym momencie Maria umiera.

Henryk zmuszony jest do samotnego wychowania syna. Orcio nie jest jednak zwykłym dzieckiem i sprawia ojcu kłopoty wychowawcze. Podczas przechadzki na grób matki modli się do Boga słowami nieistniejącej modlitwy, za co Henryk go karze. Mężczyzna dowiaduje się wtedy, że tej modlitwy nauczyła go nieżyjąca matka, która często go odwiedza w snach. Przerażony Henryk natychmiast telegrafuje do doktora Falkowicza, który stwierdza, że Orcio najprawdopodobniej zwariował i że wkrótce wraz z resztkami mózgu straci także i wzrok. Henrykiem targają sprzeczne emocje. Z jednej strony nie chce zostawiać chorego dziecka, ale wie także, że nieuchronnie zbliża się rewolucja i że przyjdzie mu w niej odgrywać znaczącą rolę. Decyduje się więc zostawić syna i wyrusza na przygotowania. W krwawych potyczkach ginie śmiercią tragiczną. Z bronią w dłoni i z okrzykiem na ustach... popełnia samobójstwo, rzucając się z wieży. Osierocony Orcio trafia do przytułku. 

 


Och, miało być całkiem poważnie i zgodnie z założeniami Krasińskiego, ale nie wyszło. Jak walnęłam już Leśną Górę, to nie mogłam przecież już podarować sobie Falkowicza. Kocham go, to absolutny ewenement. Zapałałam do niego żarliwszym uczuciem i bardzo poważnie rozważam obejrzenie wszystkich odcinków "Na dobre i na złe", w których występuje. Ma absolutny imidż i absolutnie świetną grę mimiczną. A poza tym to spec od czarnych robót i szemranych interesów, chociaż aktualnie próbuje się zgrywać. No, wyżyłam się jednak pseudotwórczo i jestem zaspokjona. Idę teraz naginać w kierki. Śmiejecie się, czyż nie? Kurnik jest świetnym polem bitwy, ale wy, regenci aspołeczni, nigdy tego nie zrozumiecie.