photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LUTEGO 2013

XVII. (Polowanie)

Powinniście się cieszyć, że zielone, a nie zrzędzić, że to zdjęcie, z której strony by nie spojrzeć, to jest stare. Przecież nie lubimy śniegu, prawda? Śniega zresztą również nie. To bardzo zły pan od fizyki, tak. To taki typowy typ profesora płci męskiej. Bazgroli na tablicy jak wszyscy profesorowie płci męskiej, jest wredny jak wszyscy profesorowie płci męskiej oraz nie ogarnia niektórych rzeczy jak wszyscy profesorowie płci męskiej. Wszyscy w naszej szkole, oczywiście. Na przykład raz na lekcji spytał tonem nieznoszącym sprzeciwu: "Kto to kichnął?!". Bo to przecież wielka zbrodnia, prawda? W ogóle jak coś nam bazgroli na tablicy, to po kilku sekundach ściera ten nabazgrolony rysunek, mówiąc z machnięciem ręki:"Oj przecież to proste, sami sobie dorysujecie!". No i tydzień temu zrobił kartkówkę wbrew naszej woli. To znaczy niby się zgodziliśmy, ale to była czysta manipulacja. No bo mogła być w piątek za tydzień, ale on stwierdził, że na pewno nikt  się nie pofatyguje, żeby przed feriami przyjść do szkoły. Potem powiedział, że ma być jakaś akademia walentynkowa - coś kompletnie absurdalnego - i stwierdził, że jak wypadnie na fizyce, to wszystkim stawia jedynki, bo przecież musi mieć do ferii jakąś ocenę. Więc napisaliśmy kartkówkę tydzień temu. Śmiesznie było.

Kiedyś to już w ogóle zrobił coś całkowicie głupiego. Jakoś tak się zdarzyło, że mieliśmy z nim zastępstwu z biologii - takie losowe wypadki po prostu łamią me serce. Oczywiście, zamiast pozwolić nam w spokoju iść do domu, bo była to nasza ostatnia lekcja, to on powiedział, że możemy opuścić klasę, owszem, ale po poprawnej odpowiedzi na zadane przez niego pytanie z dziedziny, którą sobie sami wybierzemy. Czy to nie wspaniałomyślne z jego strony? Nieźle było. Kiedy zażyczyłam sobie coś z języka polskiego, to spytał mnie, o to, jak miała na imię żona Słowackiego. No to powiedziałam, że nie miał, przecież on miał podejrzane kontakty z matką, kobity innej nie miał. Psor jednak stwierdził, że odpowiedziałam: "Nie wiem", po czym zapytał o coś kogoś innego, no przepraszam bardzo? Drugi raz podpadł całej klasie, jak zebrał nasze zeszyty i dał do sprawdzania dziewczynom z jego klasy. Jaki był efekt? Dostałam za swój piękny zeszyt 3+, podobnie jak 3/4 klasy, a moja koleżanka ze swojego zeszytu dowiedziała się, że "Powinniście się wreszcie zacząć uczyć!". Mało śmieszne. Poszłam do niego ze skargą, a ten z łaski zamienił mi 3+ na 4-. Bo przecież właśnie tyle jest wart mój zeszyt.

Kolejnym przykładem równie wybitnego profesora jest psor od wf, co bodajże uczy naszych chłopców. Co tydzień chce nas wrobić w jakąś koszykówkę. No sorry, ale nie! "To co, zagracie teraz w kosza?" *ryki, kwiki, skandowanie: "W siat-ków-kę!"* "No przecież grałyście w siatkówkę tydzień temu! Może zagracie teraz w koszykówkę?" "NIEEEEEE!!!".

Nic jednak nie pobije psora od historii, no po prostu nic! To najbardziej wredny nauczyciel w tej szkole! Naprawdę! Najwredniejszy, którego zresztą bardzo nie lubię, właśnie tak! Już go nie lubię! Tu nie chodzi wcale o to, że w jakiś szczególny sposób się na nim mszczę, bo nie mam i nie będę miała 5 z historii. Wcale nie! Chodzi o to, że cały boży tydzień zastanawiałam się jak tu dobrze napisać wypracowanie z historii o monarchiach absolutnych (tak, śmiejcie się, śmiejcie), zaryłam dwa bardzo późne wieczory, tylko po to, żeby wywalić dwie wersje wypracowania do kosza, potem zrobiłam nowe, piękne, wyidealizowane, a on mi dzisiaj je oddaje z jakimiś drobnymi czerwonymi redukcjami, a na końcu mi pisze: "Poprawnie językowo, ale potwornie nudne!!!". Zabić, zabić! I to jeszcze żeby to ładnie było napisane! Tak nabazgrolił, że nie mogę rozczytać pozostałych pięciu wątów, które ma do mojej osoby. Jedną końcową frazę przeczytałam jako "grzech główny", no ale chyba raczej nie o to mu chodziło? Dodam, że te trzy wykrzykniki, a także pozostałe 5 w każdym z wątów są jak najbardziej autentyczne. No zabiję! A wiecie, jaką miałam ripostę w głowie? Powiem wam, powiem! "Czy sądzi pan, że pańskie lekcje są jakoś szczególnie porywające? Ba, one są wręcz potwornie nudne! Jak pan myśli, po co robię na nich notatki, no po co? No przecież nie po to, żeby się panu przypodobać, ale po to, żeby się nie nudzić!". Ta jest! Tak właśnie bym mu powiedziała, gdybym była tak odważna jak moja nierzekoma koleżanka, która ściąga ode mnie, pomimo tego, że siedzi na przeciwko psora w pierwszej ławce, która brzydko mówi tuż pod nosem psora i która jawnie się z nim wykłóca, obraża i wyrywa mu książki, a nawet dziennik. A jak kiedyś mnie będzie pytał, to mu powiem, że nie raczyłam się tego nauczyć, bo to był potwornie nudny temat. Tak właśnie zrobię. Wredne to! Raz przylazł do nas na informatykę pytać się coś naszej pani. Sprawdzała akurat nasze strony html, które mieliśmy zrobić na sprawdzian, a on wszedł do klasy, stanął na środku, po czym stwierdził z tym swoim uśmiechem, że powinno się nam wszystkim postawić jedynki. No to odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego tym swoim spojrzeniem. Ta jego szczerząca się twarz będzie prześladować mnie do końca życia. W dodatki czepia się wszystkiego. Raz jednak kiedyś go zaskoczyłam, choć pewnie nie powinnam być z tego dumna. Bo zrezygnowany pytał, co to Kurlandia. Och, wiem, klasa humanistyczna, no ale jakoś nie wiem. Oczywiście wiedziałam, że to jakiś tereny, ale gdzie, jak, po co? Zresztą on nigdy mnie o nic nie pyta, więc siedziałam cicho. Pytał tam kogoś z tyłu, no ale potem nadszedł taki moment ciszy. I ja już wiedziałam, już sobie mówiłam po cichu: "No przecież zaraz mnie o to zapyta!". No i zapytał. Moje nazwisko padło jak armatni wystrzał. No to pokręciłam głową, nawet na niego nie patrząc, a ten:"I ty nie wiesz?". To było coś absolutnie szokującego. Dla mnie, zwłaszcza dla mnie. Bo on do tamtego momentu uważał mnie za kogoś dostatecznie inteligentnego. To odkrycie zmieniło moje życie. Potem jednak dostałam swoje wypracowanie i ten epizod nie ma już dla mnie żadnego znaczenia. Jak chce ze mną wojny, to będzie ją miał, a co! Rewanż za trzy tygodnie w poniedziałek. Coming soon!