Myślę sobie, że
Ta zima kiedyś musi minąć
Zazieleni się
Urośnie kilka drzew
Niedojedzony chleb
W ustach zdąży się rozpłynąć
A niedopity rum
Rozgrzeje jeszcze krew.
Piekę ciasto z Księgi Koheleta i " I'm looking for"
Oh, jakie to hipsterskie byc sarmackim ślązakiem, pić wódkę i zagryzać wędzoną kiełbachą.
Żrem, wgryzam, zapijam, popijam, czytam od czasu do czasu
Lubię także zasypiać w metrze na rurce, w autobusie, patrzeć jak wrzucam udko do klopa, patrzeć jak bulgocze krupnik i udawać że nie słyszę, kiedy pozmywała przyjaciółka Kasi - zmywarka.
Fajnie, w sumie tylko to, co płynie z.. serca ( och, jak ja nienawidzę takich oklepanych frazesów), co można z pełną odpowiedzialnością nazwać strumieniem naszej świadomości jest as bliskie nam as niezrozumiałe.
Co najbardziej mnie zaskakuje w tym momencie? To, że kiedy następnym razem wysiądę na stacji kupię bilet miesięczny, a nie kilkudniowy, dobowy, trzydniowy, jednorazowy. Nie. Kupię sobie, kurwa, miesięczny. A kiedy skąpstwo wezmie górę nad ochotą na chmielową piankę kupię sobie, kurwa, trzymiesięczny oszczędzającym tym samym 20 złotych, które w najbliższym czasie spożytkuję ( najprawdopodobniej) w monopolaku na wódkę. Co jeszcze.. co jeszcze.. Już chyba nigdy nie zobaczę jak sypie tu śnieg. Zobaczę, oczywiście.. Ale nie w sensie oczekiwania.. Nie we sensie stania przy oknie z myślą " Ciekawe co sądzi wf'ista.. kiedy po raz kolejny mówię mu o braku stroju, i drugiej w tym miesiącu niedyspozycji". Nie w sensie : co robi sąsiadka? Nie w sensie: A, zimno, włączę kaloryfer. Nie w sensie: Kurwa, znowu uschnął mi kwiatek kupiony tydzien temu na otarciu Tesco. To będzie raczej coś w stylu:.. O, sypie. Super. Pamiętam jak kiedyś stawałam przy oknie myśląc o kwiatku, wfie, sąsiadce i kaloryferze. I to jest ta urocza różnica.
Obiad smakować będzie jak 9,80. Nie jak mizeria z kotletem i mashed potatoes.
Poczytam o dziwiszu, zmienię tapetę (narazie jeszcze nie przystoi.. ), kupię garnek i trzepake.
I, jak to powiedział Tuwim, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Ja pierdole, czytanie " Ulisses" przy nucie Grechuty to zaiste abstrakcyjne połączenie : czas się srogo najebać !
Och, jak ja kocham to miasto <3