"Lucifer summoning his legions" interpretacja by. Talon Abraxas obrazu pod tym samym tytułem Sir Thomasa Lawrenca
Rzadko odnajduję się w wierszach innych ponieważ w większości zawsze brakuje mi w nich warsztatu, i rymów. Wiersze wiem wiem mogą być różne, a liczy się ich esencja czyli zaklęte w nich uczucie, ale dla mnie osobiście wiersze powinny być niczym rymowana bajka, taka która prowadzi czytającego harmonijnie przez wizje, miejsca, uczucia i słowa, w której ważny jest każdy wers by finalne podsumowanie uwolniło takie a nie inne emocje i refleksje. Takie, a nie inne przesłanie z duszy do duszy. Z biegiem lat zacząłem nazywać swoj proces pisania ekstrakcją łez - ponieważ zawsze w którymś momencie słuchania tych podszeptów płacze. Prawdziwie, głęboko płacze targany różnymi uczuciami które akurat próbuje ubrać w słowa. I tak wiem niemęskie to, nie skurwelskie, troche słabe - a słabi przeciesz zginą, ale tak jest w istocie wiec nie ma co kłamać. Ponieważ z czasem zrozumiałem, że część tych którzy to czytają, też płacze mniej lub bardziej widocznie. I ten fakt - że w nieznającym czasu świecie energii - na chwilę każde z nas odaję swoj ładunek emocjonalny patrząc na ten sam akt stworzenia - w tym wypadku mojej wierszokleckiej sztuki ale to odnosi sie do wszystkiego malunków, muzyki , tagów, pracek na pociagach, wszystkiego - powoduje że nadal to robie, poza tym że pisze to głównie dla siebie, jak zaklecie które ma się spełnić by potem czytać to po tysiąckroć, tak długo aż sie ziści, to wraz z feedbackiem ludków piszę też dla nich, byśmy mogli spotkać się chociaż tam, w podświecie naszych myśli i kreacji i energii aka drugim świecie [ tripodział struktury rzeczywistości - świat materialny, świat duchowy i świat myśli i energii]. Bez zachowania tej bajkowej struktury harmonii wiersz staje się chaotyczny, ciężki do interpretacji -co więcej często myśli i przekaz w nich zawarty umyka właśnie poprzez braki w spójności wizji przedstawionej. Nadążacie?
Tak czy siak finalnie najważniejsza jest zasada rymowania - jak już mówiłem, złota nienaruszalna reguła duszka Lego - jeżeli przepowiednia się rymuje to jest prawdziwa, powinna być uczona w podstawówkach dla nieletnich pisarzy wierszokletów i młodocianych werterów.
A może to tylko moja zasada bo tak wychodzą mi zaklęcia które w mojej głowie brzmią prawdziwie. Who knows.
Ale ewidentnie jeżeli czytam jakiś biały wiersz bez rymowanek to często jest w mojej głowie to takie pitu pitu do sufitu. Niby coś byś chciał powiedzieć, ale mamroczesz najarany do ściany.
Są oczywiście wyjątki jak w każdej sztuce, bo to czy finalnie sztuka do ciebie trafia zależy tylko od tego co się chowa w twojej duszy.
Mam taki biały wiersz który lubie sobie wyświetlać pod powiekami czasami:
Słabości
Ty - żadnej
Ja miałem jedną:
kochałem.
Wracając do zaginionej misji wychodzi że dzisiaj jest ten inny dzień - zmotywowałaś bym opisał dalej kolejną część tej historii tego jak to mi się odkleiło.
5469071 - mój numer gg, nadal pamiętam ^_^ kurwa nie pamietam tysięcy milionów ważnych dorosłych rzeczy ale wszystkie poksy i numer gg no problem panie, co tam jeszcze wszystkie postacie z dragon balla, lore xmenów, nazwy wszystkich transformersów i historie planety cybertron? A moze cały lore forgotten relams z cyklu mrocznego elfa, tolkiena, metro czy wiedźmina?: Podobnie blachy naszej starej czerwonej audi 100 - SCO1793 (pamietam jak kiedyś nam ją skasował taki jeden debil, bez wiedzy ojczyma, to ten sie tak wkurwił że pojechał do niemiec, zapierdolił taka samą i przełożył silnik by numery sie zgadzały - 90's dziwki xD), pierwszy numer kom 502155709 w sieci Idea. GG było B.I.G jak Notorious na tamte czasy, więc nasze życie społeczne poza podwórkiem przeniosło się po części do kafejek (bo kurwa polcka i 2004r.+ nie było internetów, a jak były to kurwa numer jakiś wybierałeś z telefonu domowego, stara tam z babką gadać nie mogła bo linia kurwa w internet się zmieniła, taki super mega światłowodowowowy że mp3 3mb się ściągała z godzinke i chuj zapomnij że w tibijke pograsz, bo ci stary gołe baby oglada ściągając jedno zdjecie na 30 min xDDD [ja pierdole jak to patologiczne się wydaje z perspektywy czasu, że jedno zdjęcie na 30 min, musiał mieć chłop stalowe zaparcie]). I w tych kafejkach naszych świątyniach - działy się cuda na kiju. Poza faktem ze zróżnicowanie naszego wieku było tak rozjebane ze przychodzili tam 11 latkowie i 30 latkowie i 40 latkowie i wszyscy nakurwiali w te same gry typu Q3,UT,AVP, C.S 1.4, TIBIA, D2 etc, wszystkie golden legendy gejmingu, wszyscy uważali że są lepsi od innych, starsi szanowali cie tylko jak miałeś skilla (pamietam jak mialem z 9-10 lat to mialem na salonie ksywke tekken bo wszystkich w tekkena 3 rozpierdalalem na luzno [mialem tekkena w domu na psx] i to zagwarantowalo mi wieczysty szacuneczek u starszych i jako ze cos tam strzelałem tez w cs'a to zawsze mnie wybierali do skladów czy klanów jakiś, wiec spoko, golden boy jak zawsze). Na kafejkach waliło się pierwszą wóde z kubeczków plastikowych pod kubusia, i paliło pierwsze trawki przed lokalem z butli od nestea, kafejki tez zrobily z nas dzieci rewolucji informatycznej czyli piratów i hackerów, i generalnie ludzi którzy łamią zabezpieczenia technologi dla samej ideii. To tam nauczyłem się pisać pierwsze keyloggery, co se zapisywaly hasełka w notatniku, jakieś primitywne przechwytywacze zrzutów ekranu, pierwsze cracki do giereczek, warezy, kaza, emule, ftp damn ile tego było , no i byliśmy pierwszą generacją która rozumiała i aktywnie kształtowała technologie torrentów (pamietam ze mieliśmy ziomeczka w empiku co był bratem koleżki, i on nam czasami wynosił na kilka godzin jakieś giereczki nowe, trzeba było tą giereczke szybko zobrazować neroburning romem, nagrać na płytke a obraz obowiazkowo wpierdolić na wareza i torrenty by ktoś zrobił cracka do pirata[z czasem jak nauczyłem się debuggera i czytania w kodzie gry to sam robiłem cracki, albo hacki do gierek]) Heh kaafejka nasza, stary mnie kiedyś w 6 klasie z tamtąd za ucho wyprowadzał, bo wpadł od święta raz na rok, bo się poczuł, do szkoły mi obiady kupić a tam zonk, nie ma mnie w szkole, juz 3 dzień wtf . Przejechał wszystkie kafejki az mnie znalazł, i wpada taki na pełnej kurwie, drze tą pizde za ucho mnie z przed tego komputera wynosi, tam całe szczęście 10-11 rano, na kafejce z 3 osoby i Ania jako właścicielka (taaak wszyscy kochaliśmy Arique, blądi, niebieskie jasne oczy, delikatna uroda słowiańska ale solarka taka troche pod christine zrobiona - zajebista, starsza bo miala wtedy z 22lata, grała we wszystkie nasze giereczki i była od nas w chuj lepsza, i miala 70 lv w tibi, ja pierdl.ideal.exe na tamte czasy w naszych oczach, wszyscy do niej trzepali wiem to). I taki wstyd przed nią największy był, więc mówie temu staremu, że już ide kurwa niech mnie nie ciągnie za to ucho jak jakiś dekl, i te słowo dekl mu chyba przestawiło klepki w głowie, bo zaczał tam drzeć się na mnie i na nią jak furiat, że ma mnie Ania zablokować w tej kafejce, XD i ze mam zakaz tam przychodzenia (jakby miał na to jakikolwiek wpływ nie mieszkałem z nim, nie on mi dawał hajs, a to że sie poczuł do szkoły było świętem lasu). Jebać
Ania nikomu nie powiedziała, i zawsze potem mieliśmy taki jakiś wspólny grunt, jakby nie wiem, zbliżył nas rage mojego starego. Traume mam teraz bo se to przypomniałem xF, czasami z tego mojego staruszka był totalny zjeb pod publiczke.
Tęsknie za tobą tato. Świadkuj mi.
I co miałem coś dalej opisać a tu jakiś offtop w chuj. Stary się robie, przynosi mi radość wspominanie przeszłości.
Next time reader, to be continued