zdjęcie nie po mojemu z braku ps'a i innych niezbednych mi do egzystencji detali.
styczeń naprawde zasługuje na miano ewenementalnego.
to zaskakujące jak w ciągu jednego tygodnia można wywrócić własne życie do góry nogami, zaskakujące.
moje życiowe statystyki ulegają brutalnym zmianom a światopogląd raz po raz upada po to by potem ponownie powracać na swoje miejsce.
nawiedzają mnie różne plagi, których istnienie przyprawia mnie jednak o radosny chichocik.
postanawiam uczynić siebie samą kobietą fatalną i opanować kontrolę nad własnymi emocjami.
ponownie napotykam moje ulubione objawy paranoi typu wstrząsy o rozległych wektorach czy zimno niespowodowane tym za oknem.
przeistaczam sie w istotę niemalże nieuchwytną.
no i tradycyjnie dostaje zacieszu przy wykonywaniu projetku na włoski i synchronizacji ruchów swojego ciała do animaji na ekranie.
i entuzjastycznego wyśpiewywania 'volare' głosem uroczej wariatki.
wiem jedno, nigdy nie żałuję tego co się wydarzyło i czynię to żelazną zasadą mojego życia.
lets have some fun, this beat is sick, i want to take ride on ur disco's dick.