idziemy na gubałówkę!
weekend spędzony z cudowną pierwszą a z szóstego lo określam mianem najmilszego w czasie ostatnim.
nie zdarzyło mi się jeszcze aby liczna reprezentacja klasy z własnej woli wyszła na parkiet celem machania dupą w rytmach labamby.
czuje, że przedawkowałam tigery i temu podobne specyfiki oraz nielegalną kawę. wydaje mi się, że mój mózg został wyprany.
pewnie to efekt przespania jedynie dwóch godzin nad ranem w cudzym łóżku i temu podobnych ekscesów.
gdyby nie fakt, że we wtorek czeka mnie sprawdzian z fonetyki, która to pozostaje dla mnei enigmą, mogłabym uśmiechnąć się do swojego życia.
niezmiennie moim ulubionym znaczkiem pozostaje shwa, bo jak nie wiesz co wstawić to wstawiaj shwe!
szły shwy koło wody i takie inne przyśpiewki bedą towarzyszyły mi przez ten tydzień
i chyba gotowa jetsem na ten kolejny etap i nawet z tej okazji zmyje ten dwutygodniowy czarny lakier z paznokci.