Wskocz na wyrzutnię i HOP!
Proszę mi kurwa wyjaśnić, o co chodzi z tą Wiolą Fiuk?
Ja rozumiem, akademia lansu i baunsu level trzy zyliardy dwadzieścia dwa,
no ale wysyłanie jakichś idiotycznych wiadomości na fbl
o żałosnej treści "Moim spełnionym marzeniem jest taniec, a Twoim?
Zamień swoje zdjęcia na spełnione marzenia!".
Tak, tak.
Nie zamierzam nic zamieniać et cetera et cetera.
Konia z rzędem temu, kto teraz pod mi jakichś serwer
społecznościowy, na którym nie króluje Wiola Fiuk.
Żenua.
Boże, przeżyłam najbardziej zboczone
'prawda czy wyzwanie' pod słońcem.
Pytania z serii 'gdzie, z kim, i w jakiej pozycji' to były
z tych najbardziej lajtowych.
Jednym słowem -
big akszyn z serii 'gryź mnie, bierz mnie i demoluj'.
Never again, moi drodzy xD.
Ale w sumie było nawet miło,
Blondyn wyszedł w ulewę na dwór,
cztery godziny przed lustrem poszły się kochać do lasu,
zakończyło się uroczą puentą
"Tomasz, urosły ci włosy!".
Ciągle pada i pada i pada, a dla urozmaicenia - pada.
No, żeby nie było tak nudno,
czasem jakaś urocza burza przejdzie... ;).
Dzisiaj siedziałam, pełna nadziei,
na moim strychu, z włączoną komórką, komputerem,
telewizorem i radiem -
a może jebnie mnie piorun, i nie będę musiała iść
do oflagu7...?
Niestety, jak widzicie - żyję.
Tomaszek stwierdził, że on
nie umie geometrii i coś tam coś tam.
TYm samym - ostatnia szansa na ocenę
rzędem 2+ poszła się jebać.
Tym samym -
będę musiała to ścierwo pisać jeszcze raz xD.
Było się uczyć, Malfoy, no!
I tak;
czy ktoś obdarzony względnym talentem
plastycznym (nawet nie dużym, WZGLĘDNYM...)
byłby tak dobry, i mógłby mi narysować taką
jedną chujową pracę...?
Niestety, jestem skończonym antytalenciem
artystycznym - ani śpiewać, ani tańczyć, ani rysować.
Mój ojciec, hahaha,
żeby utrudnić mi dostęp do komputera,
założył jakieś arcyjebitne hasełko.
Efektu jego starań nie trudno jest się domyślić ;P.
Ale ten...
Przeglądałam sobie zdjęcia na google, w poszukiwaniu
czegoś tak idiotycznego, że odpowiedniego na tego
oto photobloga, i moją uwagę przykuła pewna rzecz.
Mianowicie
'umiarkowany filtr rodzinny włączony'.
W tym momencie mi to bynajmniej nie przeszkadza,
ale to jest objaw jakiejś jawnej pacyfikacji no.
W moim własnym domu...!
Chciałam zacząć coś od "mój dziadek Adolf..."
ale na własne szczęście nie mam dziadka Adolfa.
Chociaż w sumie to by wyjaśniało chaos panujący w mojej
rodzinie I TAK DALEJ.
(Z niejasnych dla nikogo, nawet dla mnie samej, powodów
stawiam akcent na 'i tak dalej', kiedy mówię).