Z cukierkowej serii ciąg dalszy,
bo jestem uzależniona od słodyczy.
Aktualnie się odzwyczajam, żeby nie było.
Ta od całowania się z ropuchami,picia wody z kałuży i przenoszenia ślimaków na drugą stronę jezdni oczywiście nie przybyła wczoraj, no bo po co, i ja miałam niefajną sprawę ;/. Wiosna przyszła i...ee...yy... Zasadniczo, skończyły mi się usprawiedliwienia dla tego stanu rzeczy, bo L nie jest już tak zwanym młodym koniem, bo w maju będzie miał 8 lat. Jedynym faktem,który przemawia na jego obronę jest to, że długo nie chodził i takie tam blablabla.
Asekuracyjnie wzięłam gnojka na lonżę, i to akurat było wyjątkowo dobre posunięcie. Boże, jak to bryka xD. Popodskakiwał sobie, pobiegał w kółeczko i takie tam. Przez pierwsze 10 minut w ogóle zrezygnowałam z dyktowania mu tempa, na zasadzie 'a idź, bylebyś się nie wyrżnął'. Poskutkowało. Później chwilę pochodził w miarę spokojnie, ale oczywiście MUSIAŁ sobie coś wymyślić, no więc ekhem, 'spłoszył się'. Akurat ten koń się wiatru nie boi, więc to była stuprocentowa ściema. Ale odskoczył sobie w boczek, do przodu, do tyłu i jeszcze raz w boczek, w efekcie lonża znalazła się między jego nogami. Tylko sobie myślałam, żeby ktoś z państwa Ł w tym momencie nie wyjrzał przez okno xD. No, ale pokłusował sobie wzdłuż placu i się zatrzymał, a ja mogłam przełożyć mu tą lonżę jak powinna być... W pewnym momencie doznałam szatańskiego natchnienia, żeby puścić tą lonżę, ale natychmiast zaczęłam znowu myśleć, bo wyobraziłam sobie na oślep cwałującego Litwina z lonżą powiewającą mu między nogami, strzemionami obijającymi się o boki, a w finale czaprak wylatuje spod siodła a koń ląduje ryjem w błocie.
Ostatecznie po tej akcji ładnie się uspokoił, wsiadłam sobie i było naprawdę bardzo sympatycznie.
Dzisiaj wracam ze stajni (dodam, że byłam ubrana w kurtkęjeździecką, bryczesy i oficerki xD), a przede mną idą te dwie laski, co sobie mieszkają w tych nowych blokach i myślą że są fajne (a nie są), i podrywają Rudego (to dowodzi ich choroby psychicznej),idę sobie, i słyszę: "Ta od tego matematyka, to kawał suki jest!" na co druga "Jak oni tam na nią wołają...? La...Li... Coś na L'.
Fantastycznie.
Tylko, kurwa, czy do końca życia zostanę 'tą od matematyka'?. Ja pierdolę ;/.
I, dziewczynki moje drogie, uganianie się za studentami nie jest w dobrym tonie, tudzież w 'dobrej tonacji', jakby to powiedział ksiądz F.
Powiedziała co wiedziała i spierdoliła xD.
"Jestem dziedziną, a ty zbiorem wartości, jestem x, a ty y, jestem równaniem tożsamościowym, a ty sprzecznym, jestem funkcją rosnącą, a ty stałą, jesteś moją współrzędną na osi odciętych!"
Matematyka bywa inspirująca.
Ksiądz F.strzelił dzisiaj big sucharny wykład, że niby ludzie nie są równi, a potem, że jednak są, a w ogóle to Kuba Wojewódzki jest frajer i jest gorszy niż zwierzyna, bo zwierzyna umie się ustawić, a on, palant, nie umie porządnie usiąść. (Kuba - bo ksiądz F. jest masterblasterwszechświata w siadaniu. Przemilczałam fakt, że uważam, że zakładanie nogi na nogę jest totalnie, absolutnie niemęskie).
We wtorek mamy speszyl ful opszyn lesyn z panią Eichler zu dritt tudzież zu vier, bo reszta ćwiczy tą żałosną Theaterspiele.
Absolutny żal.
A nasza fascynująca trójka tudzież czwórka może zacząć uczyć się na big kartkówę.
Dzisiaj na niemieckim wszyscy po kolei zgłaszali nieprzygotowania. Ja powiedziałam na cały głos, że ja nie zgłaszam i idę na żywioł. I co? I pani frau mrs Eichler zapytała kogo? Kubę Majchrzaka xDDD.
O Jezu, a w ogóle to chcą mi wcisnąć jakąś bezkurzową Niemrę ;/. (w sensie że taką z alergią na kurz)
Moja mamusia powiedziała u szewca, że mam 13 lat.
Strasznie mnie wkurzyła, więc w odwecie powiedziałam, że ona ma 45.
Ona mi odejmuje, to ja jej dodam.
Cechuje mnie wyrafinowana perfidia i tak dalej.
Jestem zUą córką.
Ha,ha,ha.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Ale mrocznie zakończyłam.
Paputki i bu$$$qi :*;*;*
Inni zdjęcia: .. fuckit2296Słonecznik suchy1906P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd