jejciujejciu xDD.
Wiecie, jak podpisali tego bloga?
"A za tydzień mam rekolekcje!"
Wampiry, seks i zaścianek Ameryki.
Dzisiaj następny odcinek TB ;D.
Siara jak 150.
Przekonałam się, że Litwin umie brykać. Porządnie. W ogóle troszeczkę się przestraszyłam, bo a) myślałam, że zaraz się z nim wyjebię w tym błocie b) jak nie błoto, to wgalopuje ze mną do boksu. Ale jako że głupi ma zawsze szczęście, to się zatrzymał. Potem wzięłam go na lonżę, wypięłam; trochę popodskakiwał, wyrywał się, i zapierdalał tak, że myślałam, że zaraz się wyrżnie, no ale na szczęście nic się nie stało. Potem wsiadłam i było bardzo ok. Chyba sam się zdzwił tym, że potrafi być taki niegrzeczny xD. Ile on nie chodził...?
A z naszego terenu nic nie wyszło, ponieważ ulica jest barierą nie do pokonania xDD.
W przyszłą sobotę podejście nr 2 xD.
No, i już zdążyłam zrobić bałagan w szafce ^^.
Kurwa, w tym tygodniu mam sprawdzianik z Kosówy, z Chamówy i Eichlerówy, plus jeszcze mam opowiadać o KIRGISTANIE (taak...) u Melmana O.O. A dzisiaj tak mi się totalnie nic nie chciało, że niczego nie ruszyłam.
Poziom frajerstwa na naszym osiedlu przekroczył wszelkie normy. Przyszli sobie panowie z pomarańczowych kombinezonikach, rozkopali nam małe pole, i sobie pojechali, a ja to niby gdzie mam wyprowadzać mojego Demona z Otchłani Piekielnych? Idioci ;/.
I jeszcze jakaś konspiracja, że przyjeżdżają sobie w środku nocy, żeby im nie przeszkodziły w kopaniu tego rowu na pomarańczową rurę pikietujące feministki czy ktoś taki. Nie, żeby u nas na osiedlu pikietowały feministki, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdybym za jakiś czas trafiła na jakąś uroczą manifę.
W sumie, to by było nawet fajne, bo ksiądz F zszedłby na zawał. Albo by go stratowali.
Mój Vati pojechał sobie ze swoimi durnymi kumplami na ryby, bo 'zaczyna sezon'. Wrócili koło 18, żeby poprzytykać telefony do wszystkich ładowarek w naszym domu, ale żadne nie działały, więc zabrali mój telefon i sobie pojechali. Potem sobie wrócili, ale to już jest jakby bardziej oczywiste. I teraz siedzę w fascynującym otoczeniu pełnym szalenie niebezpiecznych haczyków, zanęt i takim tam blerów. A Vati mi mówi, że to ja mam za dużo rzeczy na konie.
Chociaż, no to jego kasa, więc niech sobie wydaje, jak chce.
A a propos kasy. Dostaliśmy jakiś czas temu na WFie jakieś żałosne karteczki, żebyśmy dali rodzicom, żeby przekazali 1% podatku na oflag7. Nigdynigdynigdy.
Nie będę się składać na pensję dla pani Dziurogłowej o.O
Która z kolei robi nam we wtorek durną kartkówę z jeża, któremu popsuła się hulajnoga o.O.
Boże, mam pokój, jakbym była jakimś matematycznym fanatykiem.
I nie tylko.
Wzory Viete'a na plakacie Hanny Montany nie są zbyt dobrym połączeniem.
Powiesili ci Hannę Śmiercianę na swoich metalowych plakatach?
Owszem, tak.
A wzorów Viete'a nie pisałam ja, tak dla jasności waszych umysłów.
Znudziło mi się owijanie.
No, to ładniej wygląda, ale to jest fajnie, jak jest sucho, a jak jest takie błoto...
Jak dzisiaj sprowadziłam L z padoku, to normalnie miał całe nogi mokre ;/.
I brzuch też.
Ale był względnie czysty.
Jakimś cudem.