Pod Wezwaniem
Ja chcę, żeby to wróciło!
Nie tylko dlatego, że było ciepło...
Nie tylko dlatego, że Kubie sie jeszcze chciało nas nagłaśniać, Magdzie śpiewać...
Nie tylko dlatego, że mieliśmy wiolonczelę dodatkowo...
Nie tylko dlatego, że grałem wtedy na właściwej gitarze (chociaż to można jeszcze naprawic chyba...)
Głównie dlatego, że było nas dużo, nie było podziałów, kłótni, a ja mogłem wierzyć i mieć nadzieję na to, ze zespół przetrwa naprawdę długo.
Ja chcę tego z powrotem!
Ale się nie da. I tak naprawdę zastanawiam się ile rzeczy, które do tego doprowadziły, zdarzyło sie z mojej winy.
Czy naprawdę musieliśmy chcieć stanąć na deskach wielkiej sceny? I w efekcie marnować czas na pogoń za takim majakiem? Zamiast rozwinąć jedynie to, czym powinniśmy byli się zająć i do czego byliśmy i jesteśmy zdolni.
Na zasadzie skojarzenia z naszym niedawnym porotem do miejsca na zdjęciu. Kościół pw. św. Mikołaja w Raciborzu.
Nie było jakichś popisów. Więcej nastawienia na modlitwę, Słowo, pieśń i taniec - na cześć Pana!
Nie profesjonalizm.
Nie wielka scena.
Nie spojrzenia skierowane na nas, myśli o nas.
Serca wzniesione ku Bogu - to nasz cel.
Ja jeszcze będę o to walczył,
niech tylko znajdzie się ktoś,
kto mnie w tym wesprze.
Ale ja będę walczył.
To moje marzenie.
A z Bogiem nie musisz wyrzekać się marzeń.