I hate everything about you,
why do I love you?
Zastanawia mnie fakt.. Jak można czuć do jednej osoby tak dwa różne uczucia? Tak zupełnie od siebie inne.. chociaż pewnie gdzieś przy samej ich podstawie jest coś co je połączy. Ale uczucie tak pozytywne, a drugie tak negatywne. Oba umiejące zawładnąć sercem, umysłem jak i nami, co prowadzi do niechcianych konsekwencji. Tylko kolejne pytanie - jest to zasługa nasza czy tego kogoś? My dajemy ponieść się tylu emocjom i tak idealizujemy bądź nie tego kogoś? Czy może raczej ten ktoś napawa nas tymi uczuciami poprzez swoją egzystencje, swój byt i to co przez niego robi. Tylko jaki jest sens w zasianiu ziarna tego jakże pozytywnego uczucia po to, aby potem wśród plonów pozwolić aby wraz z nimi rósł wysysający energię i wszystko co do życia potrzebne, chwast? Tylko czy taka wzajemna paradoksalność tych uczuć nie działa w pewien sposób destrukcyjnie? Trudno powiedzieć..