hm..
problemy.
woodstock - bieszczady - hunterfest.
nic nie pasuje.
na woodstock musiałabym pojechać bez afro a nie zostawię jej na pastwę kóz i koni bieszczadzkich , więc na woodstock nie jadę..
pojadę w bieszczady - zanudzimy się na śmierć, nie będzie mnie na woodstocku ale może pojadę na hunterfest.. (wtedy zginę z rąk mojego w s p a n i a ł e g o bo nie bedziemy sie widzieli jakies 15 dni :P )
hunterfest nie wypali - nię będzie mnie ani na nim ani na woodstocku, więc co to za życie pytam się?!
eh.. jeszcze kilka kombinacji by było ale nie chce mi się tyle myśleć, wakacje w końcu mamy.. :)
zmykam więc zanudzać-się-na-śmierć dopóki nie zostanę przez kogoś wybawiona i wyciągnięta dzisiaj z domu. (czyt. moją marudę :) )
a i jeszcze narnia czeka...