trzy dni w górach kibob był.
i nie miał ze sobą aparatu, bo wyjeżdżał tak na dziko.
w godzinę się zdecydowałam, pojechałam z kumpelą się spakować, wróciliśmy do mnie, powrzucałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, zrobiliśmy zakupy, zatankowaliśmy i ruszyliśmy z dominiką i jej facetem 'na południe'..
było świetnie..
bo takie spontanowe wyjazdy nie mogą być złe.. nawet jeśli przyjeżdża się do wisły prawie o 22 nie mając żadnego noclegu, tylko namiot, temperatura waha się w okolicach 15 stopni, leje niemożliwie przez co jest jeszcze zimniej a my w portfelach mamy najwyzej 50zł przy czym najtańszy nocleg 30zł od osoby :P
desperacka decyzja – jedziemy do istebnej.. kiedyś było tam tanio i fajnie.. na szczęście udało się i dostaliśmy śliczny pokoik prawie za darmo, z łazienką w środku i ciepłą wodą mmm, w którym mieszkaliśmy sobie do dzisiaj :)
zdjęć nie mam bo aparat miał w tym czasie mój mężczyzna, a wszystko działo się tak szybko i w górach chcieliśmy być w miarę wcześnie, że nie miałam jak go zabrać.. dlatego też zdjęcie nie stamtąd ale moje.
na woodstock nie jadę.
na hunterfest nie jadę.
jedziem w bieszczady.
mam nadzieję, że (a)froo się nie zbuntuje i też pojedzie bo jak mam tam być sama to dziękuję :PP
ale weźmiem aparaty i przywieziem dużo zdjęć =D