poimprezowa regeneracja

Na pewno każdy z nas zna to uczucie. Wracasz do domu po imprezie, nogi bolą, w gardle sucho i dziwnie drapie, w uszach ciągle słyszysz bit, a oczy mimo zmęczenia jakoś nie chcą się zamknąć... Kiedy wreszcie, po dłuższym czasie spędzonym na patrzeniu w sufit zasypiasz, śnią ci się jakieś totalne idiotyzmy, o które nie podejrzewałeś swojego, teoretycznie zdrowego umysłu. Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie nie ma szans na wypoczynek... To tak, jakby domownicy nagle zainteresowali się grą na puzonie, bębnach czy innych instrumentach znanych powszechnie jako twoje nerwy. Zastanawiałam się dzisiaj nas stworzeniem jakiegoś cudownego przepisu na przetrwanie tego ciężkiego czasu...

Oto kilka pozycji, które przyszły mi do głowy:

- wyśpij się na tyle, na ile to możliwe,

- po przebudzeniu zjedz lekkie śniadanie i popij je dużą ilością ciepłej herbaty,

- poleż przed telewizorem, oglądając idiotyczne seriale (polecam "Pierwszą miłość" ew. "Sędzia Anna Maria Wesołowska spisuje się całkiem przyzwoicie) i poczekaj na choć minimalny przypływ energii,

- kiedy już poczujesz się naprawdę gotowy, weź prysznic (możliwie jak najdłuższy) i pozbądź się ze skóry mieszaniny zapachów uznanych na świecie za średnio przyjemne ;),

- mocno nawilż swoją skórę, bo jak wiadomo, po całonocnej imprezie organizm jest odwodniony, mimo iż tak starannie i pieczołowicie wlewałeś w siebie litry piwa czy innego trunku,

- aby dostarczyć swojemu organizmowi dawkę energii, zjedz tabliczkę czekolady (nie dość, że dodaje energii, to jeszcze jest smaczna),

- jeśli to tylko możliwe, tego dnia nie planuj specjalnie wzniosłych czynów. Odpocznij i zajmij się cudownym lenistwem.

- pamiętaj, aby wykonując wymienione wyżej czynności nie zapominać o piciu wody (organizm nawilżamy zarówno od wewnątrz, jak i od środka).

P.S. Nie jestem wielką zwolenniczką imprez, ale jak już zdarzy mi się wybrać, trzeba jakoś sobie radzić ze skutkami ubocznymi ;)