Chciałam wstawić zdjęcie swojego oblicza, po krótkim zastanowieniu, uznałam, że ślimak będzie lepszy.
Do tego tygodnia podchodzę z drżeniem serca.
Tak bardzo chcę zwinąć się w kłębek i liczyć na to,że mimo bierności z dawna oczekiwany cud jednak się zdarzy.
Wpadam w bardzo zły nawyk.
O, nie! Znów to zrobiłam. Artystyczne półsłówka.
Powinnam zakleić sobie klawiaturę.
I ogarnia mnie z wolna nowa paranoja. Jakoś tak niedawno, przyśnił mi się koncert Rasmusów, chyba cztery razy, w ciągu jednej nocy. Wszystkie moje obawy się w nim pojawiły - tata zgubił drogę, tłum ludzi wyprzedza mnie w oczekiwaniu na koncert, w środku nie mogę znaleźć dobrego miejsca - przede mną stoją ogromnie wysokie persony, a z każdej perspektywy nie widzę sceny. Jestem okropnie ubrana, a spotkani po drodze fani są naprawdę niemili i traktują mnie jak idiotkę.
Dziękuję za takie koszmary.
...a bilet na OWF już mam! Linkin Park zatwierdzone, ciekawe, co jeszcze dane mi będzie usłyszeć?
I tyle. Z bólem serca idę spakować torbę. Nie chcę zasnąć zbyt szybko - nie potrzebuję wcale jutrzejszego dnia. Tym bardziej wtorku... i środy. Środo, zgiń.