Coraz bardziej śmieszy mnie to, jak ludzie potrafią się stoczyć, jak błahe są ich problemy i jak nieudolnie sobie z nimi radzą.
Pytanie do młodzieży : Czy kiedykolwiek mieliście wrażenie, że na miejscu osoby dorosłej z Waszego otoczenia, umielibyście zachować się bardziej dojrzale niż ona?
Ja mam tak aż za często. Myślałam, że głupota tyczy się tylko wieku dojrzewania. Niestety, moja idea, pt. "wraz z wiekiem, mądrzejemy", legła w gruzach.
A tak z innej beczki...
Dlaczego bywa tak, że przez kilka jednostek, cierpi cała grupa? Nawet, jeśli pozostali są całkowicie czyści?
Odpowiedzialność zbiorowa to żadna metoda wychowawcza. Przez to, tworzą się podziały i fałsz. Grupa "lepszych" i "gorszych". Ci pierwsi, to sztywniacy, nie umieją się rozerwać. Natomiast ci drudzy bawią się znakomicie.
I co z tego, że na drugi dzień obejmują kibel, jakby witali się z dawno niewidzianym przyjacielem?
Za bardzo przejmuję się innymi, siebie zrzucając na dalszy plan. Chcę naprawiać wszystko wokół mnie , a przy okazji cholernie się boję, że nie wytrzymam i sama zacznę łamać swoje zasady. Bo co jak co, ale widzę, że hierarchie wartości niektórych, burzą się niczym domki z kart.
A więc, jeśli chcemy być dorośli, odłóżmy to, co jest dla młodzieży zakazaną rozrywką i idźmy na pocztę wypełnić pit.
Co? Żadnych chętnych?
Dziecinada.
Pozdrawiam tych, którzy znają swoje miejsce i wiedzą, czego chcą od życia.