Ostatnio wzięłam się za rysowanie stylem manga. Ale tym razem, tak na poważnie, bez żadnych kaprysów w stylu "głowa dopracowana, reszta na tzw. wieśniaka".
Lipiec był naprawdę udany. Najpierw pojechałam w góry, gdzie łaziłam wszędzie, gdzie tylko się da. Uznałam, że wchodzenie pod górkę jest dla mnie przyjemniejsze niż schodzenie z niej. Podejrzewam, że głównym tego powodem, jest jakże to traumatyczne przeżycie z wczesnych lat dziecinnych.
Potem pojechałam na działkę, ale z tygodniowego pobytu zrobił się pobyt jednoniowy. Wszystko przez ten durny deszcz. Ale muszę przyznać, to fantastyczne uczucie, jechać na rowerze, podczas siarczystego deszczu.
Następnie kilka dni z kuzynami. Oglądanie filmów (Harry Potter, Park Jurajski) do 2 w nocy, pobudki o 11. Stamtąd przywiozłam najwspanialsze pamiątki, które przygotowali mi kuzyni. Słodkie , nie? Musicie przyznać mi rację, przecież siniaki to fajna sprawa. Oczywiście, ja nie pozostałam im dłużna.
Jakoś wcale mi nie jest smutno , że minął półmetek wakacji. W pewnym sensie tęsknię za szkołą. Choć ten rok będzie inny. Kompletnie oderwany od codzienności, z jaką miałam szczęście się do tej pory stykać.
Pozdrowienia dla wszystkich, szczególnie dla :
- Altivo, za którą się serdecznie stęskniłam (tak , wiem, że nie daję znaku życia, ale mam nadzieję, że już się do tego przyzwyczaiłaś).
- Aquamarine (to samo co Altivo) + nie myśl sobie, że w przyszłym roku nie zdarzy mi się nazwać Cię moją Mamusią =3
- Wendy ( za poprawienie mi humoru)
- Codzienności. Niestety, od teraz będziesz przeszłością.
Nie myślcie sobie, że w moim życiu zaszła jakaś wielka i widoczna zmiana. Problem w tym, że tu nie o mnie chodzi.
Nic z tego nie rozumiecie, a nawet jeśli Wam się wydaje , że jednak coś kojarzycie... To lepiej zajmijcie się czymś pożyteczniejszym.
Nie wiem, skąd u mnie tyle negatywnych emocji.
Musiałam zdać się na Firefox'a. To doprawdy niewygodne, kiedy zdanie zaczynające się od 'ż' i tak napiszę z małej litery.