Dzisiaj skończyłam brać antybiotyk. Dla niedoinformowanych - tak, byłam chora. Znowu. Zaczyna mnie to irytować. I męczyć.
Jutro jadę do dziadków, żeby mieć łatwiejszy dostęp do murów szkolnych. Tak, będę na próbie.
Wczoraj pękłam najwyższą strunę od mojej ukochanej gitary (bodajże jest to struna e). Oczywiście, w momencie, kiedy moje pobrzdąkiwanie zaczęło układać się w jakąś melodię - TRACH!. I teraz będę musiała kupić strunę. Kompletnie nie znam się na gitarze. Zapewne moje "zmienianie struny" będzie wyglądało dość zabawnie.
Coraz bliżej wyjazd do Włoch.
Ciągle pada. Uwielbiam deszcz. Ostatnimi czasy, specjalnie nie spałam, tylko po to, by poczekać, aż rodzice usną, podejść do okna i gapić się na "cudną burzę".
Ostatnio czuję się jak jakieś EMO bez przyszłości. <zwiech, zwiech>.
Nie wypisuję tu pozdrowień. Ci, którzy wiedzą , że ich pozdrawiam - czujcie się zaszczyceni. Reszcie, której tylko tak się wydaje - pozostawiam Was w błogiej nieświadomości.
GIŃ!