Idąc krętą droga, przez niestabilne mosty, drogą z wieloma przeszkodami, porośnięta chwastami i cierniem, który często rani nagie, delikatne stopy. Upadac, spoglądając wstecz. Może z powodu chorej ciekawości, a może chęci dostrzeżenia czegoś co mogłoby cokolwiek zmienić.. naprawić albo ulżyć cierpieniom, ujrzeć wskazówkę jak żyć, bo nauczyć się oddychać nie jest trudną sztuką. Spoglądając po raz ostatni zobaczyć ogromny cień, który rozciąga się bezkreśnie, zacierając horyzonty i zrozumieć, ze cień powstał dzięki słońcu.. za pomocą światła które oświetla, gdy patrzy się przed siebie. W końcu dowiedzieć się jak wygląda ulubiony obraz. I znaleźć sens.
Nie osiągniecie celu jest szczęściem ale znalezienie sensu w wędrówce.