trzeci dzień...
Kolejny, kolejny piątek trzynastego, pełen męczennictwa w szkole, czy będzie to kolejny udany dzień, bez przeszkód od rana do wieczora, czy jednak coś się wydarzy, ale nie coś błahego, typu złamany paznokieć, tylko coś co obróci mnie o 180 stopni i tak pozostawi, bo będzie to moja lepsza wersja, która zna swoją wartość i wyczekuje tego samego od innych jednocześnie pomagając im to osiągnąć. Owszem, wątpię. Pozostało mi małymi kroczkami dążenie do celu i po drodze zastanawianie się kim jestem i czego chcę.