Powinnam ogarniać design doc do Sioła, ale tak mi się cholernie nie chce... Zrobię to później, dzień się jeszcze nie skończył.
Za mało w domu jestem ostatnio, bo za każdym razem jak tu jestem, to mi smutno, że jutro do Wrocławia znów -,-
Pogubiłam czółenka, a zrobiłabym jakąś serwetkę. Meh.
Pogoda niezbyt zachęcająca, ale nie martwi mnie to, o ile będzie ładniej za tydzień - dość spontanicznie jadę na Mir (najpierw Inn, a potem Kośnik: "nie chcesz jechać na Mir za pół ceny?"). Mam tylko nadzieję, że uda mi się w piątek wyjść z pracy tak, żeby zdążyć na busa o 17.30. No i że mnie brat zawiezie na zamek.