Kolejna randomowa fotka sprzed lat ;)
Lubię swoją pracę, naprawdę. Ale nie na tyle, żeby siedzieć w niej po 10 godzin - efekt jest taki, że wylądowałam na zwolnieniu lekarskim (zostawiłam dzisiaj Piotrka z X., ale mam nadzieję, że ogarnął i nie będzie dziś znów siedział do 22 w biurze) z antybiotykiem do poniedziałku.
Zatem - mam przedłużone święta, tylko co mi z tego wolnego, kiedy czuję się tak źle, że tylko leżę w łóżku...
Kimona skończone (ostatnie ręczne obrzucanie mogę zrobić choćby w czwartek w nocy przed grą), fioletowe wyprałam dwa razy i płuczę je chyba trzeci, smród stęchlizny zaczyna powoli puszczać xP
Sukienka nadal w proszku, dzisiaj Zołza postanowiła na nią nasikać (wysyłając przy okazji do prania całą moją pościel), więc teraz schnie. Pospałam, pojadłam i czuję się nieco lepiej, więc chyba skroję drugie obi zaraz.
Mam już chyba wszystko do kanazashi (poza pręcikami do środka kwiatów, ale chyba będę improwizować z tym, co mam) i generalnie zmierzam ku końcowi przygotowań (no wreszcie, New Age za tydzień :P). Mam nadzieję, że będę jutro w stanie skończyć sukienkę - jeśli się uda będzie obłędna.
Lekki wyrzut sumienia, właśnie zostawiłam w Romarteksie 60zł wydane na pończochy - zobaczymy, czy opinie są prawdziwe.
A wyrzut tylko lekki, bo od dwóch miesięcy wydaję pieniądze w sumie tylko na NA. Na szczęście te wydatki się już powoli kończą ;P
No i przecież dostałam podwyżkę ^^
Spotkałam dzisiaj Anię P. To było zaskakujące i miłe spotkanie :)