Bo kapelusze są dobre dla każdego xP
Byliśmy wczoraj w Katakumbach na karaoke. Trochę zdarte mam gardło, choć nie śpiewałam za wiele :P Poznałam trochę nowych ludzi, Pedro mówił, że to stała ekipa co czwartek się spotyka. Bardzo mi to było potrzebne, żeby się spotkać, pogadać, pobawić.
Umówiliśmy się wstępnie jeszcze na dziś i jutro. W niedzielę nie wiem, Pedro powiedział, że odpada, bo sesja. Ale na pewno pójdziemy potańczyć ^^
Spałam dzisiaj nieźle, ale krótko, bo o ósmej już się obudziłam (a wróciłam nie wiem, o pierwszej albo drugiej) i od razu w nerwach.
Pogadałam z Pedrem, ucieszył się, że postanowiłam zostać. Śmiał się, że poznałam kilku brudasów, bandę debili, z którymi fajnie się siedzi i pije i postanowiłam opóźnić emigrację. W sumie miał rację :P No i ma podobne spojrzenie na sprawę jak ja - zostanie w kraju na stałe nie jest dobrym pomysłem, ale zostać rok i potem wyjechać - jak najbardziej.
Pogadaliśmy też o szukaniu pracy i moim wczorajszym spotkaniu. Mam strasznie mieszane uczucia.
Paulina twierdzi, że powinnam się postarać i spróbować, bo "na początku będziesz przerażona, ale myślę, że potem będziesz szczęśliwa", ale ja nie wiem. Umowa o pracę brzmi super, mimo, że to pół etatu, pani, z którą rozmawiałam nie wykluczyła nadgodzin, więc może finansowo nie byłoby źle. Ale boję się, że będę zapieprzać jak durna i nie będzie mnie i tak na nic stać.
Pedro powiedział, żebym sobie darowała, bo nawet jeśli faktycznie będę mieć te nadgodziny, to ciągle będę w nerwach - czy w tym miesiącu mi wystarczy, czy wyciągnę. A jak nagle coś się stanie, będę potrzebowała pieniędzy i nie będę miała skąd ich wziąć?
Cały czas mam w głowie to samo pytanie - a jeśli nie znajdę nic innego?
Mama mnie właśnie wyśmiała :P Przecież dopiero zaczęłam szukać. A ona od początku uważała, że to zły pomysł, zebym pracowała w knajpie.
W sobotę (a może jednak dzisiaj?) pójdziemy tam z Pauliną na piwo, zobaczyć, jak wszystko wygląda w godzinach szczytu i wtedy zadecyduję i wyślę emaila do pracodawczyni.
Dobra, kończę herbatę i jadę do centrum, muszę zajść do gmachu głównego UWr podbić wreszcie obiegówkę, a potem do YESa załatwić sprawę dla taty.
A na 16 jestem umówiona z Danusią :) Dawno się nie widziałyśmy bardzo.
Wczorajszy wieczór upewnił mnie w jeszcze jednym - nie chodzi tylko o jedną osobę.
Swoją drogą, to zabawne i zadziwiające, że choć wszyscy z niego ciągle cisną (łącznie ze mną w sumie), bo się potrafi wykręcić od spotkania wizytą u fryzjera (jinjja...), to mnie nadal do niego ciągnie.
Chemia. Nic innego, tylko czysta chemia.