Śnił mi się dzisiaj ten brzydki kurdupel <3 I Domi mi się śniła, co też było pozytywne. W ogóle to był dziwny sen, spotkałyśmy go przed koncertem, Domi zajarana, ja z dystansem, a on otwarcie i z uśmiechem podszedł do nas. Domi bez zastanowienia przytuliła się Jiyonga, a ten przyciągnął mnie też do siebie i tulił nas ze śmiechem obie, coś sobie żartując, żebyśmy korzystały z możliwości dotknięcia gwiazdy (czy coś w tym stylu).
Pachniał przyjemnie, facetem i bezpieczeństwem.
Później gdzieś szłyśmy, a GD za nami, nieśmiało zachwycał się moimi adidasami xD A ja byłam z siebie dumna i cieszyłam się, że właśnie Adidasy mam na nogach (dopiero jak się obudziłam skojarzyłam, że nigdy takich nie miałam, należały do kogoś, kogo kiedyś znałam). W końcu gdzieś się zatrzymaliśmy i namówił nas na sweet fotki.
Pamiętam, że były dość niewyraźne, ale i tak byłam bardzo szczęśliwa - bo fotki z G-Dragonem, OMG!
Domi później opowiadała mi, że GD dał zajebisty 3-godzinny (!!) koncert, ale nie mogę ogarnąć dlaczego mnie na nim nie było :P
Ciekawe jest dla mnie to, że już drugi raz GD mi się śni, tak bardzo wyraźnie i namacalnie, a ja go mam trochę w dupie w tych snach. Każę mu zabiegać i czekać na siebie. Heh, może to jakieś przesłanie dla mnie samej? :P
11.11