I nikt mi nie powie, że mężczyźni w strojach ludowych nie wyglądają dobrze.
Z bólem i łzami udało mi się napisać kolejny akapit. Ale nie jestem co do niego przekonana, bo oparłam się prawie w całości na czyjejś pracy. Ale jak nie wiem nic sama na temat, to jak miałabym tego nie zrobić?
Ech, wciąż za mało o tektonice mam wrażenie.
Zasadnicze pytanie brzmi: kto tę pracę będzie teraz sprawdzał? Bo jeśli trafi w ręce kogoś innego, kto się zna na rzeczy - nie mam wątpliwości, że praca zostanie oceniona pozytywnie. Ale jeśli będzie ją sprawdzał drugi recenzent? To jestem ugotowana, bo pod niego musiałabym zmienić pół pracy, albo najlepiej napisać od razu nową.
Ja nie wiem, czy sobie z tym wszystkim poradzę :< Mam wrażenie, że strasznie wszystkiego jest dużo i jak czytam recenzje, to czuję się jakby cała moja praca była do dupy i nie było w niej nic dobrego...
A przecież wcale tak nie jest.
A jeszcze tato mnie dobił tekstem "ale byś miała super ekipę, gdybyś teraz leciała do Australii..." bo jego znajomi lecą całą rodzinką i nie byłabym sama. Eeech...
Wypożyczyłam sobie Murakamiego. Dwie książki od razu, bo za szybko się czyta.