Nie wiem, czy już się nią chwaliłam, ale tak wyglądało dno filiżanki po pierwszym wypale. Napisane jest na nim "Kasia" w hangeulu (chyba minął mi etap używania wszędzie ksywki, choć nadal bardzo ją lubię). Teraz jest oszkliwiona na niebiesko i żółto, i piję sobie z niej herbatkę :)
Wypożyczyłam za mało książek, obie się już skończyły :<
Aż złapałam za "Przeminęło z wiatrem", bo nigdy nie czytałam, a stoi na półce.
Może włączę sobie w końcu ten film z Keirą, co mi tak Agnieś z Yongchunem polecali? Jak już dwójka przyjaciół Ci gorąco poleca, to musi być dobry.
Po raz kolejny stwierdzam, że kocham jesień i uwielbiam październik. Nieważne, czy się dzieją dobre rzeczy, czy złe.