photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Kerkyra.
Kategoria:
Kalinowo! :)
Dodane 29 LIPCA 2014 , exif
34
Dodano: 29 LIPCA 2014

Kerkyra.

Gdzieś podczas zwiedzania Kerkiry (Corfu), jedyne zdjęcie ze mną, jakie miałam na telefonie.
Myślę, że moje nóżki wyglądają już duużo lepiej niż w Radkowie. Choć przy kalinowych laskach, z którymi się trzymam i tak wychodzę na najniższą i najgrubszą, ech.

 

 

Wróciłam, o 4.30 byliśmy na Zameczku. Ciężka podróż, ale cieszę się, że przerwa była znów na basenach w Morahalom, bo można było nieźle odpocząć. Polecam wszystkim wizytę tam, za cały dzień korzystania z basenów, zjeżdżalni, jaccuzzi, parku i sauny płaciliśmy jakieś kilkanaście zł od osoby. Minus jest taki, że daleko, bo jakieś 20 minut od granicy Węgier z Serbią.

 

A teraz już w domciu, niby mogę odetchnąć spokojnie, ale już się denerwuję zamiast tego magisterką, bo szef mi jeszcze nie odesłał poprawek.
No i za chiński czas się ostro brać.

 

 

Dotarła do mnie pewna rzecz na wyjeździe. Myślałam wcześniej, że przez to, że jestem enneagramowym typem 4w5, zawsze będę się czuć trochę jak outsider, choćbym nie wiem, jak się starała. I dlatego nadal uparcie robiłam wszystko, żeby zmniejszyć to uczucie, przez półtora roku walczyłam o uczucie pełnej akceptacji i przynależności do Kaliny podświadomie godząc się z tym, że nigdy tak się nie poczuję, nie tylko w Kalinie ale nigdzie.
Zrozumiałam, że grubo się myliłam, gdy już w podróży zatęskniłam za Gdynią i rodzinką G. Uzmysłowiłam sobie, że choć minęło kilka lat, tam wszyscy zawsze mnie akceptowali w 100% taką, jaką jestem jednocześnie mnie wychowując, gdy wciąż tego potrzebowałam.

Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, bo przypomniałam sobie kilka takich różnych grup, w których zawsze mogłam być sobą i nie czułam się jak alien. I to było miłe spostrzeżenie, że nadal są tacy ludzie wokół mnie (poza moją rodziną).

Z drugiej strony poczułam ogromny żal, bo z wielką mocą doszło do mnie, że nigdy tak ze mną nie będzie w Kalinie. Od samego początku byłam gdzieś trochę na uboczu i mimo usilnych starań jest tak nadal. I nie chodzi o to, że nikt nie chce ze mną rozmawiać, pić, czy spędzać czasu, nie. Po prostu ciągle czuję, jakbym przeszkadzała, albo jakbym siedziała otoczona szybą. Jak puzzel, który ma odpowiedni kształt, ale nieco różni się kolorem od pozostałych - na pierwszy rzut oka pasuje, ale jak się człowiek zacznie przyglądać, to dostrzeże, że coś jest nie tak.

I problem nie leży w otoczeniu (chyba), tylko we mnie samej. Nie potrafię się na 100% rozluźnić, być całkowicie sobą; spinam się przez jakieś bzdury i ciągle boję się, że zrobię czy powiem coś nie tak.

 

Odliczałam dni do powrotu, co zdaża mi się naprawdę bardzo rzadko. I choć troszkę mi było szkoda, że to koniec, jednocześnie poczułam ogromną ulgę.

Gorzej, że nie wiem, co dalej. Zapowiedziałam, że będę 26 września na inauguracji roku akademickiego. Ale przyjdzie dzień, w którym będę musiała odejść, bo dojeżdżać z Rijo częściej niż raz w tygodniu mi się nie opłaca. Musiałabym zostawać na 3 dni we Wrocku, a to praktycznie tyle, ile siedziałam w nim podczas ostatniego semestru normalnie płacąc za pokój.
I choć wiem, że wielu osobom będzie przykro, to i tak mam uczucie, że nikomu nie będzie żal oprócz mnie i wszyscy szybko zapomną.

 

 

Z samego pobytu w Grecji mam dwa wspomnienia chwil, podczas których czułam się naprawdę swobodnie i szczęśliwie.
Pierwszym było poznanie Norberta, Polaka mieszkającego w Atenach, który akurat pracuje na Corfu. Rozmowy z nim bardzo uprzyjemniły mi czas i sprawiły, że poczułam się naprawdę dobrze po pierwszym koncercie. No i nigdy mu nie zapomnę tego piwa, którym się ze mną podzielił i bmbru, który wraz z ojcem postawili naszemu zespołowi przy kolacji, to był strasznie miły gest.

A drugim naprawdę dobrym wspomnieniem było tańczenie z Grekami ich tańców. Choć z boku wyglądają prosto i nudno, to w rzeczywistości są wspaniałą zabawą. Mimo ogromnych problemów z krokami (choć dawałam radę, gdy Alexandra mi podpowiadała) przyniosły mi dużo radości. Zapomniałam się do tego stopnia, że mnie ktoś wyciągał z kręgu, bo "deser i jedziemy".

 

Miłe też było siedzenie do 5 rano na skałach nad morzem i gadanie z Tomkiem o muzyce, chórach i innych takich, gdy reszta już pospała, oraz parę innych rzeczy, ale nie aż tak, jak te dwie wcześniejsze rzeczy.

 

 

Koniec wypracowania, idę spać, bo już Sonia mi trochę marudzi. No i późno jest dość, a jak wciąż niewyspana po podróży.

Informacje o idrilaepscatach


Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaJa nacka89cwa2839492727383835 bez tytułu elbeeKSIĘŻYCOWO/KOLOROWO ... SIERP 6% xavekittyxNa wycieczce elmar;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaJa nacka89cwa