photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 KWIETNIA 2013

Żużlowa miłość cz.24

MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA LICZYMY NA WASZE KOMENTARZE.

 

 

 

Z perspektywy Patryka:

- Lena stój- krzyknąłem , odwróciła się w moim kierunku spojrzała na mnie, a po chwili widziałem ją lecącą . Uderzył w Nią nadjeżdżający z dużą prędkością samochód.

Szybko podbiegłem do Niej, mój ojciec dzwonił w tym czasie po karetkę.

- Skarbie proszę otwórz oczy nie możesz mnie zostawić- mówiłem , a z moich oczu popłynęły łzy.

Spojrzałem na jej ciało, a na ulicy była duża plama krwi, czułem , że coś jej nie tak.

Po 5 minutach usłyszałem dźwięk nadjeżdżającej karetki., zktórej wybiegł lekarz razem z sanitariuszem.

- co się stało?- zapytał lekarz

- wyszła na ulicę i potrącił ją samochód, ratujcie ją . Ona nie może umrzeć.- mówiłem

- szybko zabieramy ją- wydał polecenie. Założyli jej kołnierz ortopedyczny , po czym położyli na desce i zabrali do karetki.

- mogę jechać z Wami?- zapytałem z nadzieją

- przykro mi ale nie możemy Cię zabrać- powiedział lekarz

- do , którego szpitala ją zabierać?- zapytałem

- na Saszerów- odpowiedział

- Panie doktorze, ona jest w ciąży- powiedziałem.

Mężczyzna nic nie powiedział tylko zamknął drzwi , po czym pojazd odjechał.

Szybko podbiegłem do swojego samochodu z zamiarem pojechania za Nimi, ale zatrzymali mnie rodzice.

- nie możesz prowadzić w takim stanie, Ja Cię zawiozę- powiedział ojciec.

- i po co jedziesz to tak zwykła dziwka- powiedziała matka.

- że co? Kobieto jeszcze raz ją tak nazwij , a zapomnę, że jesteś moją matką i to przez Ciebie Lena jest teraz w drodze do szpitala- wykrzyczałem i wsiadłem do samochodu. Po chwili ruszyłem z ojcem w kierunku szpitala.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu.

Szybko wysiadłem z samochodu i pobiegłem na oddział ratunkowy.

- dobry wieczór , przywieziony tu jakieś 15 minut temu młodą dziewczynę Marlene- nie dokończyłem , bo młoda kobieta mi przerwała

- proszę udać się na 3 piętro na oddział ginekologi- powiedziała. Spojrzałem się na Nią po czym podbiegłem do wind, żadna nie zjeżdżała więc postanowiłem pobiec schodach.

Biegłem tak szybko, że nawet nie wiedząc kiedy znajdowałem się na wskazanym piętrze. Kiedy wszedłem na oddział zauważyłem, jak moja ukochana jest wywożona z jakiegoś pomieszczenia, a za Nią wychodzi lekarz.

- Panie doktorze co jej jest, dlaczego trafiła na ten oddział? co z dzieckiem?- zapytałem , kiedy podszedłem do lekarza.

- a kim Pan jest ?- zapytał lekarz

- jestem jej narzeczonym- powiedziałem

-Pana narzeczona poroniła , robiliśm wszystko co w Naszej mocy, ale nie mogliśmy powstrzymać krwotoku- tłumaczył

Mój świat się zawalił , jak to możliwe , że Nasze dziecko, że Jego już nie ma.

- a co z Leną?- zapytałem z troską

- ma złamane dwa żebra i wstrząśnienie mózgu- powiedział.

- długo będzie musiała tu zostać- spojrzałem pytająco

- za tydzień powinna już wrócić do domu, a teraz przepraszam muszę wracać do innych pacjentek- powiedział i odszedł.

-Jak ja mam jej powiedzieć o dziecku, że Jego już nie ma. Przecież ona się załamie, muszę ją wspierać i być przy niej- pomyślałem i ruszyłem w stronę sali do, której Ją zawieźli.

Nie pewnie nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Lena spała, była tak blada i poobijana. Usiadłem na krześle przy łóżku i się jej przyglądałem mimowolnie mój wzrok skierował się na jej brzuch , w którym nie było już Naszego dziecka.

Złapałem ją za rękę i przyglądałem się jej uważnie. Nie wiem ile czasu minęło, ale zauważyłem , że zaczyna się budzić. Po chwili otworzyła oczy.

- co się stało? gdzie ja jestem?- zapytała zachrypniętym głosem

- jesteś w szpitalu, miałaś wypadek- odpowiedziałem.

Lena od razu położyła ręce na brzuchu.

- dziecko? co z dzieckiem?- zapytała przerażona

- kochanie, lekarze robili wszystko co mogli ale nie udało im się go uratować- mówiłem spokojnie

- nie,proszę powiedz, że żartujesz? to nie prawda- mówiła , a jej z oczu wypłynęły łzy.

- maleńka spokojnie..jeszcze kiedyś będziemy mieć takiego maluszka- powiedziałem siadając obok Niej na łóżku, po czym ją przytuliłem. Ona cały czas płakała i obwiniała się, że to przez Nią straciła Nasze dziecko. Starałem się nie okazywać przed Nią jakich kolwiek emocji, ale sam miałem ochotę się rozpłakać. Przytuliłem ją jeszcze bardziej i gładziłem Ją po plecach. Po jakimś czasie czułem jak jej oddech staje się miarowy, spojrzałem na Nią kątem oka , widziałem, że zasnęłam. Oparłem się o oparcie łóżka i zasnąłem razem z Nią.

Komentarze

onething17 Świetny rozdział. Życzę weny i zapraszam do mnie na nowość : http://speedway-loffka.blogspot.com/
01/05/2013 19:53:30
lofkaa boze musialas to tak zrobic ?
dostaniesz wpierdol : PPP
ogl fajnie : )
29/04/2013 15:37:03
smallangel1 to ja to pisałam hehe
29/04/2013 18:25:52
lofkaa to ty tez dostaniesz wpierdol : )
29/04/2013 18:28:13
idiotstory he he nie:P
30/04/2013 11:05:02

iloveespeedway świetne szybko next ;)
29/04/2013 17:17:13
Junior marla987 Mój Boże to masakra dlaczego akurat ja to musiało spotkać. :( mam nadzieję że się jakoś pozbiera przecież to ogromna strata i ból. :( tak mi przykro opowiadanie ogólnie super czekam na następne. Tylko naprawdę tak mi jej szkoda
29/04/2013 9:49:20
idiotstory dziękujemy:*
29/04/2013 10:57:22

staluunka az sie wzruszyłam . swietne
29/04/2013 10:36:14
idiotstory dziękujemy:*
29/04/2013 10:57:11

Informacje o idiotstory


Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24