Patryk się poderwał z miejsca. Zaczął chodzić jak opętany.
-Kochanie, proszę cię usiądź. Dla mnie też to nie jest łatwe, ale proszę cię siadaj.- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, a on zrobił, to o co poprosiłam. Przyciągnął mnie tak do siebie, że usiadłam mu na kolanach. Wtuliłam się w jego barki i rozpłakałam z bezsilności. Nie wiedziałam kto to mógł być. Łukasz raczej nie byłby taki nawiedzony, albo może.
-Misiek, a wiesz może kto to mógłby być..?- zapytał odsuwając mnie od swojej piersi i patrząc głęboko w oczy.
-Szczerze to nie, ale Łukasz z Nikolą się odgrażali, że jeszcze pożałuję, że się wgl urodziłam.
-No ja zabiję tego skurwiela.- energicznie wstał, przy tym zrzucając mnie ze swoich kolan. Zaczął chodzić po pokoju, a później wpadł na jakiś pomysł i wybiegł z pokoju. Zdezorientowana spojrzałam na niego i ruszyłam za nim. Pobiegł do garażu i już ruszał, ale stanęłam mu na drodze.
-Masz zamiar mnie teraz zostawić.? Myślałam, że mnie kochasz, ale chyba bardziej zależy ci na zemście niż na mnie.- mówiłam ze łzami w oczach. Już nie miałam siły tego ukrywać i łzy pociekły strumykami po moich policzkach. Patryk wyłączył silnik i wyszedł z samochodu. Ja usiadłam na środku ulicy i po prostu płakałam. On do mnie podszedł i zamknął w szczelny uścisku.
-Kochanie przepraszam, ale nie mogę na to pozwolić, aby oni coś ci zrobili.- wyszeptał do mojego ucha, po czym podniósł mnie i zaniósł w kierunku domu, uprzednio zamykając samochód. Co ja mogłam wtuliłam się w niego i czekałam aż emocję opadną. Weszliśmy do domu i poszliśmy do salonu. On usiadł i usadowił mnie sobie na kolanach.
-Patryk, ale powiedz mi tylko jedno. O co ci właściwie chodzi.? Z jednej strony jesteś kochany, opiekuńczy, a z drugiej porywczy. Dlaczego tak jest..?
-Co ja mam ci powiedzieć. Dla osoby, którą kocham mogę zrobić wszystko, ale jak wiem, że dzieję się jej krzywda, po prostu na to nie pozwolę. Wiem, że jestem porywczy, ale co ja na to poradzę, za bardzo cię kocham, żeby stać bezczynnie.- chciał wstać, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Dziękuję.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.- Ja cię kocham mocniej i przepraszam, że zaczynałam to.- rozpłakałam się w jego koszulę.
-Nic się nie stało. Ale to nie znaczy, że nic nie zrobię z tym co ten dupek odwala.
-Ale pójdziemy razem do niego i porozmawiamy, a &.
-A jak nic nie da, to pójdziemy na policję, że on cię prześladuję.- dokończył zdanie i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
Przepraszamy, że tak długo nas nie było...
Ola miała swoje problemy, ja swoję, więc prosimy o zrozumienie...:)
mamy nadzieję, że będzie się część podobać...