Jest lepiej, przynajmniej psychicznie.
Ogarnęłam się na tyle, żeby zacząć w sobie wyrabiać znowu samodyscyplinę.
Samodyscyplina to najlepsze, co może nam się zdarzyć.
Trzyma przy życiu.
Daje energię. Poczucie spełnienia.
Poczucie... progressu.
I to jest taki napęd, że aż się chce witać każdy dzień.
Cudownie jest zrobić sobie wielki kubek kawy i usiąść rano do pracy.
I nie czuć nawrotu depresji.
Wreszcie.
Oczywiście, są tam gdzieś jakieś problemy, kłopoty, jak w każdym życiu, które majaczą sobie na granicy świadomości. Ale weim, że nie rozwiążę ich całodziennym zamartwianiem się. Lepiej po prostu działać, a energię skupić na ważniejszych sprawach.
Na rozwoju. Po prostu.
Dzisiaj jadę po swoją wagę.
Jest szansa na dobry dzień!
Chudego, Laski! <3
Bilans:
- 1 jogurt naturalny 180g - 113 kcal
- ciastko z Marksa & Spencera - 190 kcal (ostatnie, więcej nie ma i nie kupię, ale miałam chęć!)
MAM NADZIEJĘ ŻE JUŻ NIC WIĘCEJ - ale pewnie i tak zrobię wieczorem edit.
Edit: zjebałam, idę rzygać. Jak zwrócę, będzie znowu dobrze.
Ja pierdolę....!
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
dzień zielony - dobry
dzień żółty - mogłoby być lepiej
dzień czerwony - zawalony