stało sie . wiedziałam , że kiedys do tego dojdzie ale nie przypuszczałam , że tak szybko. Zemdlałam w pokoju. To było w niedziele. Ćwiczyłam gdy poczułąm , że kręci mi sie w głowie usiadłam na ziemi i poczułam sie cholernie słabo . Trzymali mnie w tym szpitalu jakbym miała co najmniej raka. Do tego lekarz rozmawiał z mama o tym , że duzo schudłam . Patrzył na moja karte bilansową i otworzył szeroko oczy. Pytał czy sie odchudzam i takie tam potem pobrali mi krew. <okropnie> i dzisiaj dopiero zawitałam do domu . Mama niby przez przypadek albo ze zmyślonym powodem wchodzi do pokoju . W szpitalu musiałam zjesc . Jadłam to co na oko wydawało sie najmniej kaloryczne. Kolacji nie jadłam wgl . Poprostu próbowałam spać . Pierwsze co zrobiłam gdy weszłam do domu to od razu poleciałam do pokju zamknełam sie i weszłam na wage. Uff. nie przytyłam . Od dzisiaj nie jemy nic .
ś.-
2ś planuje nic.
o- może połówka bułki z serkiem wiejskim
k.-
pozdrawiam <3 ania.