jestem tu coraz rzadziej, nie mam ochoty tu zaglądać, staram się od tego oderwać,
z czasem pewnie wogóle nie będę tu wchodzić, ale nie jestem jeszcze na tyle silna by tak porpstu odejść.
to co się ostatno dzieje w moim życiu to jedna wielka porażka. nigdy nie pomyślałabym że w wieku 15lat
będę miała doczynienia z policją, sądem, nigdy nie myślałam nawet o rozmowie z pedagogiem szkolnym, a co dopiero
o nagannym zachowaniu. nie wiem czy zdam, boje się tego cholernie. wiem że jeżeli zaprzepaszczę cały rok
mama wyrzuci mnie z domu - mówię szczerze. wakacje mogą być dla mnie koszmarem. no ale cóż , jakby nie patrzeć
sama sobie tych problemów narobiłam , sama chciałam spróbować tego wszystkiego. powtarzałam sobie że ten raz jest ostatnim,
ale przy każdym kolejnym mówiłam 'a co mi tam' . wyszło jak wyszło. fajka za fajką, uzależniam się..
trzy ramy które poszły w dwa dni. mój rekord. taaa , żałosne .
mam wielu ludzi , wspaniałych ludzi na których [niby] mogę liczyć. ale tak naprawdę czuję że jestem sama.
w towarzystwie nie potrafię rozmawiać o sobie, o swoich problemach. nawet osoba która zwie się moją najlepszą przyjaciółką
nie zdaje sobie sprawy co się tak naprawdę w moim życiu dzieje. to nie jest tak że nie mam zaufania, ale ja
poprostu nie potrafię, nie umiem okazywać uczuć. a tutaj? tutaj czuję się sobą. pisze wszystko,
nie mam w głowie mysli że zostanę wyśmiana, to właśnie tu mam największe wsparcie od Was .
dlatego tak trudno będzie odejśc, ale muszę, wiem to. ten świat, to wszystko za bardzo mnie wkręciło, nie chcę kolejnego
uzależnienia. chcę moje życie sprzed roku, zanim się to wszystko zaczęło. zanim zaczęłam nieustannie myśleć o diecie.
nie chciałam tego, ale chyba straciłam kontrolę. ale nie to mnie najbardziej boli. najgorsze uczucie jakie może towarzyszyć
człowiekowi? samotność. to chyba to czego boi się najbardziej każdy człowiek. teraz jestem w stanie stwierdzić, że to właśnie
strach, strach przed samotnością mnie do tego pociągnął. chciałam schudnąć , bo chciałam być zauważana. zawsze robiły
na mnie wrażenie osoby które 'znał każdy' . osoby które przechodziły przez szkolny korytarz, i zawsze miały do kogo podejść.
sama chciałam tak być. może i faktycznie przez pewnien czas czułam się tak jak sobie to wyobrażałam,
ale wszystko minęło. zmieniłam się, i nie umiem być znowu tą osobą co rok wcześniej.
jebane dwanaście miesięcy , które tak wiele zmieniły. gdybym tylko mogła cofnąć czas , boże proszę .
coraz częściej czuję że odstaje od towarzystwa. mimo wszystko moja nieśmiłość została.
to chore. ludzie z którymi spędziłam tyle czasu ? przecież nigdy ich tak naprawdę nie lubiłam. nigdy nie kręciły
mnie drogie ciuchy, latanie za chłopcami, melanże do samego rana. byłam raczej spokojną dziewczyną.
byłam ? nie , ona nadal tam gdzieś we mnie jest. dziwne, z jednej strony uważam że jestem nieśmiała, a z drugiej twierdze
że powinnam ogarnąć swoje zachowanie. sama już nie wiem jak jest. zdanie zaprzecza zdaniu. właśnie tak mam teraz
w głowie. totalny rozpierdol. wiem że w tym momencie użalam się nad sobą, wiem to. ale tego właśnie w tej chwili potrzebuję.
nie oczekuje że ktoś to przeczyta, ale gdyby się tak stało to dziękuję.
powinnam się teraz przespać. jutro poniedziałek, muszę się przygotować psychicznie. wszystko zaczynie
się od nowa. wekeend daje mi więcej czasu do rozmyślania. sama nie wiem czy to dobrze..