Podjęłam decyzję o powrocie do fotografii.
Zdjęcie z dziś. Pierwsze zdjęcia od.. Od niepamiętam :)
Ciężko jest. Naprawdę, od dwóch dni czuję, że coś jednak jest na tych pleckach. A ile jest na sercu..!
Najgrosza jest świadomość, że mogłam coś zrobić ale mi się nie chciało.
W niektórych momentach zachowuję się, jakbym wcale nie była po pięcioletniej terapii.
...terapii? Jakiej terapii?!
Exactly.
W takich momentach jak wczoraj jestem bliska pojęcia tego, co siedzi w psiej głowie gdy widzi, że właścicielem miotają mało sympatyczne emocje. Naprawdę.
Nic nie powiedziała złego, nic. Rozmawiała. Jednak, o ile z dziadkiem normalnie rozmawiałam, po niej widziałam te zaciśnięte usta, ten wzrok wbity w stół, ręce na krzyż. I mózg zaczął dopowiadać: co znowu zrobiłam źle?
Suma sumarum to nic. Może poruszyłam cięższy dla niej temat. Ona nie zareagowała.. werbalnie. Chociaż chyba bym wolała by powiedziała wprost co myśli, a nie.. Te...Przeklęte...... Domysły, domysły, domysły.
W takich chwilach nie czuję się kobietą. W końcu to płci się przykleja karteczkę dotyczącą wymuszania, by ktoś się domyślił.
W takich chwilach rodzi się we mnie bunt.
W takich chwilach mam ochotę wziąć i potrząsnąć.. błagać.
Błagać Ludzie bądźcie szczerzy, nie liczcie, że inni się domyślą, nie wstydźcie się mówić!
Ehh, bo popadnę w narcyzm. Szkoda, że taki przeplatany pewną dozą smutku.. Jezu, jaka piękna muzyka!
Wzruszyłam się, tak jak chciałam. Wzruszona przestaję narzekać, wzruszona idę spać.