teraz pare dni błogiego spokoju. we własnym łóżku, bez cudzego chrapania i zimnych poranków. angina ropna i zapalenie zatok dają mi możliwość błogiego stanu zamyślenia pod kołdrą z ciepłym kubkiem który grzeje te jesienne zmarźnięte dłonie. jest dobrze. pare dni oderwania się od tego wszystkiego cudnie mi zrobi. nie nadążam
za tym szalonym tempem. wszystko tak gna a ja zostaję gdzieś daleko w tyle próbując cofnąć się jeszcze o pare
kroków i zapomnieć o tym jak bardzo namacalny jest dzień jutrzejszy. chciałabym zawisnąć w jakiejś nieokreślonej próżni i przeczekać to wszystko aż do końca. gdy tak tu siedzę to mi dobrze, niech tak zostanie.