photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 PAŹDZIERNIKA 2018

Przemijanie

Od młodości szlajam się po cmentarzach i mam do nich jakąś słabość (kto normalny, gdy myśli sobie "odwiedzę Szczecin" kończy słowami "i może zdołam zobaczyć jeden z tych większych cmentarzy w Europie"?). Wydawałoby się więc, że do tematyki przemijania jestem przyzwyczajony. Nic bardziej mylnego. Ja chyba nie lubię cmentarzy dlatego, że przypominają o przemijaniu. Ja mogę je lubić własnie za stałość.

Od młodości dojrzewam później niż inni i toczę z Panem Bogiem boje co do mojego rozwoju. Oczywiście, zgodnie ze swoim wypracowanym stylem nie rzucam otwartych wyzwań i nie uciekam się do innych wyznań. Stosuję mały sabotaż, kiwanie głową i nie robienie niczego, dyskretne uniki, zagłuszanie. Jak najmniej rozwoju. Bo boli.

Również przemijanie przypomina mi, że nawet jeśli moje wybiegi mają nieco skuteczności, to szkodzą głównie mnie samemu, a poza tym na końcu i tak nie ma mojego na wierzchu. Różne zabiegi, które stosowałem by przedłużyć dzieciństwo w młodości powoli się rozpadają. Teraz pora na młodość. Moi koledzy przeżyli ją parę lat temu.

Nadrabiam więc sprawy, które czekały na mnie od paru lat, od dekady, dwóch, trzech? Często wszystkie naraz. Przyspieszony kurs dojrzewania.

Jednocześnie powoli rozpadają się struktury, za którymi tęsknię. Utonąłbym w grach komputerowych, w internecie, w knajpach, ale to wszystko nie jest już takie jak kiedyś. Nawet na niewinne wyjścia towarzyskie coraz trudniej zebrać ludzi, ba, zdarza się, że sam odmawiam.

Przemijanie wskazuje też na tworzenie nowego. Czego się boję, chociaż kokon, w którym osiadłem zanadto też był kiedyś fajny i nowy. Wytworzył się w wyniku pewnych, niesprzyjających zmian. Podobno niektórzy przeżywają w nim całe życie, ale ja zostałem wyrwany.

Wśród zmiennego przesuwającego liście wiatru mam zostawić moje stałe, stare groby. A ja nie mam ochoty wychodzić za bramę.